sobota, 31 maja 2014

ROZDZIAŁ 24

Byłam mocno zdezorientowana. Cała ta sytuacja przerastała mnie. Nie nadawałam się do takiego życia. Stałam nadal w tym samym miejscu. W oddali słyszałam jak woda gotuje się w czajniku gotowa do parzenia herbaty. Zupełnie nie rozumiałam tego, dlaczego Luke aż tak bardzo nie lubi Harry'ego. Przepraszam - wręcz go nienawidzi. Moje uczucia względem tego lokatego chłopaka były mieszane. Nie wiedziałam co wypada, a co nie. Nie łączyło nas zbyt dużo pozytywnych wydarzeń, a jednak podczas jego nieobecności tęskniłam. Tylko sama nie wiem dokładnie za czym...
Telefon, który zostawiłam na stole zaczął wibrować. Z nadzieją, że to Luke podbiegłam truchtem do niego. Była to zupełnie inna osoba. Odebrałam.

- Elle?! Jezus, dziecko gdzie ty się podziewasz?! - usłyszałam głośny wrzask.
- Spokojnie mamo. Zostałam...- zacięłam się.- na noc u Luke'a. Wiesz gramy na konsoli, nie pozabijamy się.
- Mogłaś nas uprzedzić o swoich planach. Wiesz jak my się z ojcem martwiliśmy? 
  Jutro wracaj jak najszybciej do domu. Musimy ci coś ważnego powiedzieć.
  No cóż, no to miłej zabawy życzę. Pozdrów go od nas. 
- Oczywiście mamo. Dobranoc. - rozłączyłam się. Musiałam ją okłamać. Jedyne co mnie bolało to, że  jednak rzeczywistość jest inna. Nigdy praktycznie się nie kłóciliśmy. Odkąd Luke pocałował mnie wtedy w pokoju myślałam, że może to być coś więcej. Jednak chyba jesteśmy stworzeni tylko do roli rodzeństwa. Mogę z pewnością stwierdzić, że to co się wydarzyło kilka minut temu było najpoważniejszą sprzeczką z jaką zdarzyło nam się zmierzyć. Odłożyłam telefon z powrotem na blat stołu i skierowałam się do kuchni. Z czajnika wydobywała się gęsta para. Zdjęłam go z palnika. Nie wiedziałam co wypada mi teraz zrobić. Nie miałam gdzie się podziać, ale nie nie byłam pewna czy mogę też zostać. W końcu zdecydowałam, że nie opuszczę tego mieszkania. Luke najprawdopodobniej wróci nad ranem więc przygotuję mu śniadanie i jakoś się pogodzimy. Bo on ma zamiar się pogodzić, prawda?

Szłam właśnie korytarzem do pokoju Luke'a. Otworzyłam powoli drzwi. Pierwszą rzeczą jaka rzuciła mi się w oczy była ogromna tablica korkowa zawalona milionami zdjęć, karteczek i kawałkami map. Podeszłam bliżej. Widziałam tylko zupełnie nie znane mi podobizny. Wycinki map pokazywały różne strony świata. Widziałam między innymi dobrze znany mi kawałek Londynu. Widniało na nim małe czerwone kółko. Spojrzałam na ulicę. Otworzyłam szerzej oczy kiedy zdałam sobie sprawę z tego, iż w czerwonym kółku znajduje się mój dom. Ta sama ulica, te same sąsiedztwo. To było niemożliwe. To było dziwne...
Próbowałam ignorować fakt, ze Luke zaznaczył na mapie moje miejsce zamieszkania, lecz na myśl nasuwało mi się jeszcze więcej przerażających teorii, które wymyślił sobie mój mózg. Przejechałam palcem po jednej z ciemnych szaf znajdujących się w pokoju. Na jej powierzchni nie było ani grama kurzu. Zdziwiło mnie to, gdyż Luke nie był chłopakiem dbającym raczej o porządek. W poszukiwaniu jakieś koszulki do spania otworzyłam jedną z czterech szuflad. Nic interesującego poza bokserkami nie znalazłam. Wzięłam jedną parę. Otworzyłam kolejne i kolejne lecz nadal nic. Została ostatnia. Pociągnęłam z uchwyt i delikatnie wysunęłam. Zobaczyłam kilka kompletów pościeli. Przeszukałam szufladę aby znaleźć jakieś prześcieradło. Po raz setny dzisiejszego dnia doznałam szoku. Serce zaczęło automatycznie szybciej pompować krew. Oddech przyspieszył. Na dnie szuflady leżało około pięć pistoletów. Byłam przekonana, że Luke już dawno skończył z nielegalnymi rzeczami. Przecież on pracuje w jakieś firmie marketingowej. 
Nie ma możliwości aby wrócił ponownie do gangów. I tak już zbyt wiele się wycierpiał. To przez narkotyki trafił na odwyk. Pamiętam jak w środku nocy rzucał kamykami w moje okno. Zawsze wychodziłam. Rozmawiał ze mną. Mówił, że jest uzależniony, jak bardzo mu z tym ciężko. Opowiadał, że nie może odejść. Nie może zostawić swoich kumpli, jest za nich odpowiedzialny i potrzebny im. Po paru miesiącach wręcz sam wysłał siebie do ośrodka. Podobno nie mógł spojrzeć w swoje odbicie w lustrze. To go przerosło. Na ten rok zostałam sama. Nie było go przy mnie. Czasami budziłam się w nocy gdyż wydawało mi się, że słyszę jak kamyki odbijają się od mojego okna. Myślałam, że Luke wrócił. Lecz jego nie było. 
Starłam łzę, która uformowała się pod moim okiem. Zatrzasnęłam szufladę. Nie chciałam mieć do czynienia z tym sprzętem. Odwróciłam się znowu przodem do tablicy korkowej. Oderwałam jedno ze zdjęć na niej przywieszonych. Na odwrocie znajdowała się tylko data i nazwisko. Trzymając zdjęcie w dłoni pobiegłam do salonu. Otworzyłam internet w moim telefonie i wpisałam owe nazwisko w wyszukiwarkę. Wraz z upływem czasu moje ręce coraz bardziej się pociły. Stres przejmował kontrolę nad moim organizmem. W końcu coś się wczytało. Otworzyła się strona zawierająca te same zdjęcie i kilka linijek tekstu. Uważnie wszystko przeczytałam. Okazało się, że to nie jaki James Nelson wielokrotnie zatrzymywany za nielegalny handel narkotykami. Kilka miesięcy uciekł z więzienia w Northwith Town. Jego ciało znaleziono w Bradfort oddalonym od więzienia o około pięćset kilometrów. Zwłoki zostały porzucone w środku lasu. 
Wtedy wpadłam w dziwny stan. Zerwałam wszystkie zdjęcia i skrawki map. Wyszukałam około dwudziestu mężczyzn, którzy okazywali się zbiegami, albo poszukiwanymi za handel narkotykami lub bronią w całej Wielkiej Brytanii. Wszyscy zostali   z a m o r d o w a n i. 

Mapy wskazywały dokładnie miejsca, w których znaleziono ciała. 

Zmroziło mi krew w żyłach. On nie mógł mieć z tym cokolwiek wspólnego. Chociaż to by po części wyjaśniało dlaczego zna Harry'ego. Czy i on miał takie zainteresowania?
Czy w pokoju Hazz'y też wisi tablica korkowa ze zdjęciami zamordowanych kryminalistów? Czy znajduje się tam  m ó j  adres?



***
Znów nie dotrzymałam terminu... Po raz kolejny PRZEPRASZAM!
Mam nadzieję, że spodobał się Wam ten rozdział i ogromnie proszę Was abyście dodawały komentarze gdyż z nimi pisze się o wiele szybciej i lepiej. Wywołują u mnie uśmiech na twarzy gdyż wiem, że ktokolwiek to czyta i szczerze mówiąc 
jara mnie to :)

5 komentarzy:

  1. Boshee , chce wiecej ! Piszesz swietnie , awww zazdro Ci !! :3

    ~ Vicky

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Nie mogę się doczekać następnego ;D Fantastycznie piszesz, masz wielki talent. Jak na razie idę mnie tyle. Czekam na następny wpis ;3
    Całuski ;**
    ~ Nix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale cóż, trzeba przyznać że ciekawie się zapowiada. Ta tablica Luke'a jest początkiem wielu pytań, niewiadomych.Nowe wątki, trzymające w napięciu informacje, nagłe wydarzenia... Nie wiem czy choć jedna z tych rzeczy będzie, ale jak dla mnie ostatnio dużo się dzieje co mnie niezmiernie cieszy. Najpierw tamto morderstwo i telefon K, teraz Luke i te wyszukane informacje o morderstwach. Tajemnica... Jedna wielka tajemnica. Mam nadzieję, że szybko dodasz nn, żebyśmy mogli dalej śledzić losy Elle. I odkrywać kolejne kawałki jej nowego życia. Ja tam wciąż nie wiem kim jest K xd... Ale morze kolejne wydarzenia mu trochę oświetlą sprawę :D

      Usuń
  3. SUPER !
    ZAJEBISTY !
    Wow.
    Gratuluje kochana, zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej informacji u mnie na blogu: http://dontforgetwhereyoubelon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Już się bałam, że na koniec rozdziału "K" coś do niej napisze. Matko.
    Taka ulgaaaa.

    Hm, podejrzewałam, że Luke ma coś wspólnego z całą sprawą. No więc nie jest tylko przyjacielem Elle z nie ciekawą przeszłością. Teraz trochę rozjaśnił mi się umysł.

    To jasne! Luke zna Harry'ego bo są razem w tym całym gównie. Chyba że Harry jest 'ten dobry'? Ale w takim razie, dlaczego przekazywaliby sobie informacje? Główkuję nad tym.

    Zamordowani.
    Dlaczego? Dlaczego ten gang ich wszystkich zabił? Nie oddawali kasy? Nie wykonali jakiejś misji? Nagadali o całej sprawie policji?
    Trzeba było siedzieć w kiciu, przynajmniej byście żyli. xD

    To czerwone kółko na domu Elle to ich cel? Może to ich stary plan? Wtedy, gdy ktoś zdewastował jej dom? A może to cel ich obserwacji? "K" zrobił sobie szczegółowe plany, z numerami telefonów, haseł, kodów, pin'ów, pin'ów 2, puk'ów, puk'ów 2..?
    Puk puk x2, loooooooooooooooooool.
    Ale serio. Czemu ta cała tablica znajduje się w domu Luke'a?
    Dlaczego Elle nie znalazła tej tablicy wcześniej? xd

    Pistolety w szufladzie.
    Niepodważalny dowód na to, że przyjaciel Elle jest w gangu. C:
    Zatrzymałam się na chwilę na zdaniu, gdzie było napisane, że bohaterka znalazła tylko bokserki. Zaczęłam się zastanawiać. Białe? Czarne? Szare? W paski? W kropki? W kratkę? Z Myszką Mikie? Z misiem? A może z napisem "lubie w dupe"? I tak myślałam i myślałam, które najbardziej pasowałyby do Luke'a Hemmings'a, ok.
    Ekhym, wracając do szuflady z pistoletami (pięcioma!).
    Na miejscu Elle uciekłabym w cholerę.
    No po co ona tam sterczy jak ten badyl? Nogi w troki, twój przyjaciel to złoczyńca z jakiejś sekty, RUN!

    O shit, a jak Luke był tak wkurwiony, że poszedł sobie postrzelać do Harry'ego? O.O
    Heriiiiii!
    Elle będzie za tobą tęsknić, sama tak powiedziała, napisała, pomyślała... anyway! Będzie tęsknić :3

    Rozdział bardzo dobry. Dużo się dzieje, lecz wszystko odbywa się w tym samym miejscu i czasie. Można sobie poukładać elementy układanki. :)
    Zauważyłam kilka błędów i braków wyrazów, ale nie było trudno się domyślić o co chodzi, więc ok. Nie było żadnych powtórzeń i przecinki też na miejscu, nie mam się do czego doczepić. :)
    Jeśli chodzi o całokształt, trochę krótki, ale nie było dużo akcji (w sensie cały rozdział w jednym miejscu z główną bohaterką). Oczywiście nie myśl, że nie miałam żadnych wrażeń! Pistolety, ta tablica, zamordowani... To dużo, miałam okazję poukładać sobie to co się dzieje i przygotować się na dalsze rozdziały.

    Co ja gadam, wcale się nie przygotowałam, sram w gacie do następnego, boję się o Elle i czuje się obserwowana. ;-;

    Życzę dużo weny i spróbuję się ogarnąć do 25, hahah.
    Trzymaj się xx
    ily,
    - super pro tajemnicza @Ol_xd

    OdpowiedzUsuń