Ostatnie tygodnie pozbawione były jakichkolwiek wrażeń. Rodzice próbowali odnowić ze mną utracony kontakt, remontowali dom. Luke jakby nigdy nic pracował i czasami spotykaliśmy się na kawę. Dokładnie szesnaście dni temu zmuszeni byliśmy oddać Lux’a. Oboje mieliśmy zbyt dużo na głowie aby zajmować się jeszcze psem. Trafił do spokojnej rodziny gdzie z pewnością poświęcą mu więcej czasu niż my. Owszem, płakałam. Bardzo. Ale to była najlepsza decyzja jaką mogliśmy podjąć. Prawda?
Wszyscy powrócili do własnego trybu życia, a ja? Męczyłam się. Żyłam z pewną obawą. Tak dokładnie sama nie wiedziałam czego się bałam. Od tych dwóch miesięcy ani razu nie zauważyłam Harry’ego czy jego znajomych. Zupełnie jakby się rozpłynęli, jakby z a p o m n i e l i. Codziennie chodziłam z Chloe i resztą na kawę do pobliskiej kawiarni lecz za każdym razem odruchowo obracałam się aby sprawdzić czy nic podejrzanego się nie dzieje. Zawsze
n i c. Czasami zastanawiałam się czy przypadkiem już nie umarłam. Słyszałam kiedyś od pewnej koleżanki, że niektóre duchy pałętają się po ziemi nie świadome tego, że nie żyją.
Może i ja jestem już duchem?
Był grudzień. W telewizji pojawiły się już tak długo oczekiwane świąteczne reklamy. Każdy żył już tylko tym co miało wydarzyć się za dokładnie dwadzieścia pięć dni. W sklepach od rana do wieczora tworzyły się ogromnych rozmiarów kolejki. Ludzie kupowali prezenty pomimo, że było jeszcze masę czasu aby to zrobić. A ja zatrzymałam się w miejscu. Te życie było nudne. Każdy wiedział co wydarzy się jutro, czy za dwa tygodnie. Jakby co roku powtarzali te same sytuacje. Jakby dziesiątego zaplanowali listę gości na kolację, piętnastego zaczęli przemyślenia dotyczące prezentów. Jakby szesnastego przystrajali choinkę, a dwudziestego robili zakupy. Wszystko wiedzieli. Czy brakowało mi tamtej adrenaliny? Odpowiedź najbardziej mnie niepokoiła...
Wracałam właśnie ze spotkania z Perrie. Byłyśmy w centrum handlowym aby kupić Eleonor jakiś prezent na urodziny, które miała za pięć dni. Chloe niestety się rozchorowała. Przez co musiałam co dwa dni chodzić do niej żeby podać jej lekcje. Przechodziłam właśnie obok sklepu jubilerskiego. Zazwyczaj nie pociągało mnie do biżuterii lecz zauważyłam coś naprawdę niebiańskiego. Podeszłam bliżej. Na wystawie, wśród dziesiątek łańcuszków i pierścionków leżał obiekt mojego pożądania.
Na czerwonej, aksamitnej poduszeczce. Delikatny srebrny łańcuszek. Był piękny. Zawieszka stanowiąca główną część dzieła przedstawiała drobną jaskółkę. I w tamtym momencie znowu to poczułam. Coś co nie nawiedzało mnie od bardzo długiego czasu. Znowu czułam się obserwowana. Krew zaczęła szybciej krążyć w moich żyłach. Adrenalina podskoczyła. Ostrożnie przeskanowałam obszar wokół mnie. Znowu nic. Czy można było być uzależnionym od emocji?
Wróciłam do domu koło osiemnastej. Rodzice czekali na mnie z kolacją. Widać, że się starają. Stół jak zwykle był nienagannie przystrojony. Pokaźnych rozmiarów kurczak prężył się na srebrnym talerzu. Sztućce, szklanki - wszystko w wyznaczonych miejscach i odstępach. Zaczęłam się zastanawiać, czy moi rodzice nie mają jakieś obsesji na punkcie porządku. Podczas posiłku wymieniliśmy może z pięć zdań. Nadal czułam do nich żal za to, że ukrywali przede mną prawdę. Może gdybym wiedziała wcześniej mogłabym uniknąć tych wszystkich zdarzeń. Przypatrywałam się im dokładnie. Na pierwszy rzut oka niezbyt się zmienili. Lecz gdyby przyjrzeć się lepiej to można było zauważyć objawy stresu, którego doświadczyli dwa miesiące temu. Widoczne zmarszczki na czole, wychudzone twarze. Dotąd nie mam zielonego pojęcia jak i czy w ogóle spłacili zaległy dług.
Wstałam od stołu po pół godzinie męczarni i udałam się do swojego pokoju. Musiałam przygotować się na jutrzejszy test z matematyki. Usiadłam przy biurku i zabrałam się za przeglądanie notatek. Nie mogłam zebrać swoich myśli w całość. To uczucie w centrum handlowym na pewno było czymś spowodowane. Nie wymyśliłam sobie tego. Chociaż może to była po prostu moja paranoja. Może byłam aż tak spragniona emocji, że sama sobie to podświadomie stworzyłam? Na pewno nie byłam wariatką, chyba...
Nazajutrz tak jak każdego poprzedniego dnia dokładnie o szóstej czterdzieści pięć zwlekłam się z łóżka. Moje dni były czystą rutyną. Powtarzały się praktycznie bez żadnej zmiany. Tak samo jak wczoraj, o siódmej trzydzieści byłam w szkole. Przywitałam się z dziewczynami i weszłyśmy do klas. Tak jak zwykle musiałam zostać po lekcjach na dodatkowe zajęcia z angielskiego. Rodzice praktycznie zmusili mnie do uczęszczania na nie. Byłam jedyną osobą na tym kursie. No cóż, nie każdy ma aż tak ambitnych rodziców. Trwały zwykle godzinę i kończyły się równo o szesnastej. Pragnęłam jedynie jakieś zmiany. Czegoś co odwróciłoby ten dzień do góry nogami. Czegoś co w przyszłości się już nie powtórzy i należy czerpać z tego wszystko co możliwe aby dokładnie to zapamiętać. Kiedy opuszczałam szkołę ilość śniegu przysłaniała świat. Wszystko było białe. Słońce już dawno zaszło, a latarnie oświetlały wytyczone części chodnika. Szłam powolnym krokiem. Nie miałam się dokąd śpieszyć. Naciągnęłam kaptur na głowę. Lodowe płatki wpadały do moich oczu przez co zmuszona byłam je mrużyć. Nigdy nie spodziewałabym się, że skończę właśnie tak. Jako zupełnie przeciętna dziewczyna, której życie nie różni się niczym od życia tysięcy innych kobiet. Moje stopy zostawiały głębokie ślady w warstwie białego puchu. Nagle jakby znikąd w moje plecy trafiła śnieżka. Zdezorientowana odwróciłam się do tyłu. Nikogo nie zauważyłam. Jedynie usłyszałam cichy ale gruby śmiech. Ten ktoś właśnie miał ze mnie niezły ubaw. Uznałam, że to zwykłe żarty niedojrzałych nastolatków naszpikowanych hormonami i ruszyłam dalej w drogę. Moją uwagę przyciągnęło pewne okno oświetlone białymi, małymi lampkami. Zatrzymałam się. W środku ujrzałam rodzinę. Matkę, ojca i córkę. Siedzieli na kanapie przy kominku i grali w jakąś grę planszową. Byli szczęśliwi. Zupełnie jak ja kilka lat temu. Nasze święta nie mogły liczyć się z innymi. U nas zawsze było najpiękniej i najsmaczniej. Potrząsnęłam głową aby pozbyć się natarczywych myśli. Nie mogłam powracać do tak odległej przeszłości.
Ale przecież moi rodzice nadal mnie kochają, prawda?
Leżałam na łóżku i błądziłam w moim laptopie. Nie wiedziałam za co się wziąć. Wszystko co miałam zrobić już dawno załatwiłam. Ostatnio kiedy miałam identyczną sytuację skończyło się na tym, że zużyłam wszystkie moje karteczki samoprzylepne tworząc abstrakcyjne wzory na dywanie. Nigdy nie zapomnę miny mojej mamy kiedy to ujrzała. Następnie przez pół godziny odklejałam je. Każdą powoli, po kolei. Moje rozmyślania przerwał sygnał sms'a. Wiadomości dostawałam od wielkiego dzwonu, a jak już to tylko od jednej z trzech moich koleżanek. Pomyślałam, że to znowu Chloe z pytaniem kiedy znowu do niej przyjdę aby podać lekcje i notatki. Leniwie chwyciłam telefon i otworzyłam nadesłaną wiadomość.
Myliłam się. I to bardzo.
Nigdy nie zapominam o starych, dobrych przyjaciołach.
Ja tęskniłem, a Ty?
K.
Nie wierzyłam własnym oczom. Byłam pewna, że odpuścił. Chociaż ostatnia wiadomość jaką od niego otrzymałam jakoś nie specjalnie na to wskazywała.
Nie wiedziałam co czuję. Po części obawiałam się jakie atrakcje przyszykował dla mnie "K" ale odczuwałam coś jeszcze.
Ekscytację.
Tego wieczora nie mogłam zasnąć. Moje życie znajdowało się właśnie na krawędzi toru kolejki górskiej. Jeden centymetr, dwa i kolejka zjeżdżała pionowo w dół z niewiarygodną prędkością. Adrenalina. Strach. Odczucia. Tego potrzebowałam. Nie wiedziałam jedynie jednego. Czy wraz z powrotem "K" ukaże się również i H a r r y?
Czy to właśnie o n był istotą, która nadawała mojemu życiu tempa?
***
Katy Perry potrafi nieźle natchnąć. Serio...
Mam o g r o m n ą nadzieję, że Wam się spodobało. Jaram się tym co ukaże się w następnym rozdziale!
Liczę na Wasze komentarze słonka! xoxo
Jak zwykle BOSKI!!!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać co będzie w następnym rozdziale. Myślę ze Hazz wróci???
Claudia xx.
Racja! Jak zawsze Cudo! *.* <3 Za ile przewidujesz dodać następny rozdział? Nie mogę się doczekać. :* :)
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej w piątek :)
OdpowiedzUsuńElle tęskni za "K"? Za emocjami? Za strachem? Nie no spoko XD czemu nie XD
OdpowiedzUsuńRutyna. Ehh, ale żeby tak od razu tęsknić za prześladowcą?
Gdzie podział się Harry?
Tak czytam, czytam a tu już notka "Katy Perry potrafi nieźle natchnąć..." a ja myślałam że to ten darmowy sms od "K" i takie wtf, Katy śpiewa coś o sytuacji życiowej Elle?
Mam jakiś czarny humor, bardzo suchy i słaby, przepraszam.
Kłopoty powróciły, yaaay. Elle się stęskniła.
Kim była osoba, która rzuciła w Elle śnieżką?
I... Jaskółka stalkowała Elle? Może tam jakąś była mini kamera albo coś...
Dziękuje za zaproszenie VIP!
I idziesz dobrą drogą, ważne żeby była twoja. Ja mogę tylko zasugerować jak usunąć kamienie przed tobą, ale to ty decydujesz jak to wszystko zrobisz.
A piszesz świetnie, na prawdę dobrze, ciekawie. Może tylko brakuje więcej szczegółów, ale przecież wyobraźnię można zostawić dla czytelnika.
Dzięki za info na tt.
Czekam na następny rozdział. Co stanie się tym razem?
Nie mam pojęcia kim jest "K". Mózg mi się przegrzewa.
Dużo weny i śpij dobrze! Sen dobrze działa na nowe pomysły i ogólnie na to, żebyś czysto myślała, więc miłych snów i dobranoc! xxxx
- super pro tajemnicza @Ol_xd
Rozdział jak zawsze super. Niby zwykły i nic się na początku nie działo, ale później już było ciekawiej.
OdpowiedzUsuńOddali Lux'a ... Szkoda. Ja czułabym się się bezpieczniej mając takiego psiaka. No i miałabym kogoś z kim mogłabym spędzić choć chwilę i on by mnie zrozumiał... Ale o czym ja piszę
xd miałam pisać o czymś bardziej związanym z rozdziałem,a piszę o psie, który był tylko takim krótkim dopiskiem w całości wpisu xd
Tak więc wracając do rozdziału to zaciekawił mnie wygląd tego wisiorka, bo ostatnio też sobie kupiłam wisiorek i ... Akurat z jaskółką! :D
Znowu pojawił się tajemniczy 'K' . Jestem ciekawa czy wróci też Harry w związku z tym. Ciekawy mnie także o jakie informacje chodziło 'K' w poprzednim rozdziale i co czeka na Elle.
Mam nadzieję, że w następnym wpisie będzie więcej akcji i wydarzeń. ;) nie odbierz tego źle, ale ten rozdział był trochę nudny, ale to tylko moje wrażenie itd. Po prostu lubię jak się coś dzieje i pewnie dlatego taki mi się wydawał rozdział.
Tak więc do następnego ;) i obyś miała dużo weny i szczęścia w życiu.
Całuski ;***
~Nix
Swietne rozdzialy , przepraszam ze nie komentuje ale jak sie zaczytam to na amen i zapominam :)) ale dalej czytam bloga bo jest swieetny *___* . Rozdzial ciekawy, " K " jest dziwny xd haha :3 czekam na nastepnyy :*
OdpowiedzUsuńZycze weny xx