wtorek, 21 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 4

Szybko odwróciłam się do niego twarzą. Widniał na niej ten sam przebiegły uśmieszek co wtedy kiedy złapał mnie na spacerze z Lux'em. Ze zdumienia otworzyłam szerzej oczy, a oddech uwiązł mi w gardle. Jego ręce pojechały na mój tyłek. Natychmiast je zepchnęłam. Zaczęłam się szarpać i po kilku sekundach póścił mnie z wielkim śmiechem. Jak najprędzej wyszłam z klubu.    Dopiero po paru sekundach zorientowałam się, iż nie wzięłam telefonu. Stałam na obrzeżu chodnika z nadzieją złapania jakiejś taksówki. Kiedy tak czekałam słyszałam kilka gwizdów w moją stronę. 
- Jezu, opanujcie swój popęd! - wydarła się moja podświadomość. W końcu jeden litościwy kierowca raczył się zatrzymać. Już miałam wsiadać gdy nagle ktoś pociągnął  mnie za włosy. Pisnęłam z bólu. I tak samo szybko jak zobaczyłam jego twarz tak szybko przestałam oddychać. Nie mogłam nic zrobić. Po raz trzeci zobaczyłam te same oczy i ten sam obrzydliwy uśmiech. Dopiero teraz mogłam w pełni dostrzec jego twarz. To był on. Teraz wiem kim jest ten facet ze spaceru. 
- Czego ode mnie chcesz? - powiedziałam drżącym głosem bo nadal po moim ciele krążył przeraźliwy ból. Zdałam sobie sprawę, że coraz cześciej z moich ust ucieka to samo pytanie.
- Raczej czego chcemy. Chociaż ja osobiście mam kilka spraw, które mogłabyś załatwić. - Bałam się go, a raczej tego co mógł mi zrobić. Zbliżył się do mnie jednocześnie dociskając do murku. Mogłam poczuć jego oddech przepełniony dymem papierosowym i alkoholem. Oczywiście wszyscy przed klubem byli pijani więc nie byli w stanie zobaczyć i nawet zrozumieć co się tam działo. 
Nie czekając na dalszy rozwój wydarzeń kopnęłam go z całych sił w czułe miejsce. Chłopak zwijał się z bólu. Biegiem ruszyłam złapać kolejną taksówkę. Biegnąc tak oczywiście na tyle na ile pozwalały mi moje dość wysokie szpilki wpadłam na grupkę chłopaków.  Nie mogłam zaczerpnąć powietrza. Spojrzeli tylko na siebie znacząco. 
- To ci z parkingu. - cicho podpowiedziała mi moja podświadomość. Odezwał się chyba z tego co pamiętam Niall.
- Chyba nie sprawiałaś zbyt dużych problemów Louis'owi ? 
-Czego ode mnie chcecie? - wymienili się spojrzeniami. 
-Ciebie laluniu. -  Mój umysł zaczął po kolei opracowywać plan ucieczki. Rozmyślania przerwał mi mulat. 
- To bardzo zagmatwane. Powiedzmy, że nie jesteś w temacie i raczej go prędko nie zrozumiesz. Chociaż ... kiedyś miałaś już z tym kontakt. 
- Jaśniej się nie dało? - poczułam falę pewności, która pozwoliła mi wykonać odważny krok. Nie minęła nawet sekunda kiedy ktoś zaszedł mnie od tyłu, zapewne Louis i przyłożył mi chusteczkę do ust i nosa. Moje myśli szalały lecz ciało słabło. W końcu zapadła ciemność.

Było mi zimno. Cholernie zimno. Z trudem otworzyłam oczy. Starałam sobie wszystko przypomnieć.
Analizowałam krok po kroku co robiłam właściwie to kilka godzin temu. Doszłam do wniosku, że oni mnie przetrzymują w jakiejś obskurnej piwnicy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Ciemne, brudne ściany i tak samo zapyziałe  szyby w oknie. Leżałam na dość dużym materacu. Miałam związane ręce i byłam przykryta wypłowiałym kocem.  Sądząc po ilości światła , a raczej jego braku zorientowałam się, że jeszcze jest noc. Miałam na sobie moją sukienkę. Próbowałam racjonalnie ocenić moje położenie lecz zamiast tego moja podświadomość zaczęła panikować. Umysł zalały tysiące myśli. Kiedy tak rozczulałam się nad obecną sytuacją usłyszałam jakieś podniesione głosy. 
I dźwięki szamotaniny. Po paru minutach zapanowała cisza. Po schodach niosły się odgłosy kroków. Skuliłam się na materacu. .Ktoś przekręcał kluczyk w zamku i drzwi powoli się otworzyły. Stał w nich Harry. Ruszył w moją stronę. Podsunęłam się w róg ściany. 
-Nie bój się mnie Elle. Nic ci już więcej nie dam zrobić. Obiecuję. - Rozwiązał moje dłonie i potarł  kostki. Przez moje ciało przepłynęło masę iskier. Pomógł mi wstać i ruszyliśmy na górę. Znajdowałam się w obskurnym miejscu. Przed wejściem zobaczyłam na wpół przytomnego chłopaka. Z tego co opowiadała mi Perrie nazywał się chyba Liam. 
-Nic mu nie będzie.- odpowiedział na moje niezadane pytanie.  Wyszliśmy na zewnątrz, a moje ciało przeszedł dość chłodny podmuch wiatru. Harry dał mi swoją skórzaną kurtkę. Cicho podziękowałam  i bez gadania wsiadłam do jego samochodu. Jechaliśmy w ciszy lecz o dziwo nie była ona przytłaczająca lecz... przyjemna. Podjechał pod mój dom. Miałam ogromne szczęście, że nie ma moich rodziców. Wysiadłam nie czekając aż pan nie sprzeciwiaj się mojemu zdaniu otworzy mi drzwi. Pożegnałam się z nim, to znaczy pomachałam  i coś tam wybełkotałam. Poszłam w stronę mojego wymarzonego celu. Tak bardzo pragnęłam gorącej kąpieli. Kiedy otwierałam drzwi kluczykiem, który wcześniej zostawiłam pod wycieraczką , bo nie miałam go gdzie schować poczułam ręce na moich biodrach. Odwróciłam się i zobaczyłam najbardziej uśmiechniętą twarz jakąkolwiek kiedyś widziałam. 
-Cco ty robisz? - zająkałam się 
-Chyba nie sądzisz, że po tym wszystkim zostawię cię samą Ell.


1 komentarz:

  1. Słodkie <3
    Kocham <3
    Zapraszam też do mnie :)
    http://bestrongdontgiveup.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń