niedziela, 19 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 3 cz.2

Postanowiłam wziąć długą kąpiel aby wszystko jeszcze raz DOKŁADNIE przemyśleć. Po około godzinie ubrałam się w legginsy i długi sweter. Odrobiłam zadane lekcje i jak zawsze wyszłam z Lux’em na spacer. Z rodzicami rozmawiałam sporadycznie. Chyba potrzebowaliśmy od siebie odpoczynku. Tym razem aby nie kusić losu poszłam jak najbardziej oświetlonymi uliczkami. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Na ekranie wyświetliło się imię, które nie dawało mi spokoju. Nawet nie przyszło mi na myśl aby odebrać. Wróciłam do domu i zaczęłam szykować dla siebie kolację jednocześnie słuchając ulubionych piosenek z iPod’a. W pewnej chwili usłyszałam walenie do drzwi. Momentalnie pogasiłam wszystkie światła pilnując aby nie wydać najmniejszego dźwięku. Czuwałam naprzeciwko drzwi z wielkim nożem w ręku.
-Elle! Otwórz! Elle! - rozległ się donośny głos. To był Harry. Wkurzony Harry. W końcu drzwi pod naporem jego pokaźnej siły ustąpiły. Stał teraz i patrzył prosto na mnie. Zauważyłam, że ma podbite oko i rozciętą wargę. Staliśmy tak w bezruchu dobre parę minut. On nareszcie przełamał ciszę
- Kiedy do ciebie dzwonię masz odbierać! - warknął - Myślałem, że coś ci się stało.
- A co niby miałby mi się stać? - Nagle stało się to czego się najbardziej obawiałam, a zarazem najmniej spodziewałam. W jednej sekundzie Harry wpił się w moje usta dociskając do ściany. Nigdy bym nie przypuszczała, że właśnie tak będzie wyglądał mój pierwszy pocałunek. W sumie narzekać nie mogłam. Moja wewnętrzna bogini skakała i radowała się powodując masę motylków latających wewnątrz mojego brzucha.
Na początku każde z nas bało się reakcji. Nie wiedziałam czego spodziewać się po zielonookim. Kiedy skończyliśmy wpatrywaliśmy się sobie w oczy z nadzieją odczytania jakichkolwiek oznak strachu, gniewu, może radości. Na szczęście on odezwał się pierwszy.
- Na drugi raz masz odbierać ode mnie telefony.- powiedział to i wyszedł.  Ja nadal stałam jak posąg wspominając podświadomie nasze zbliżenie. Najlepsze było to, że w ogóle nie było mi z tym źle. Przecież powinnam czuć się nieswojo. Całowałam się z kimś z kim nigdy nie powinnam zamienić ani jednego słowa,  nawet nie powinnam na niego spojrzeć. Mój telefon zawibrował. Myślałam, że to kolejny sms od Harry’ego ale to tym razem napisała Chloe.

Hej! Pomyślałam, że może chciałabyś gdzieś wyjść. Nie mamy już sprawdzianów i jest piątek . Co ty na to?

Z uśmiechem na twarzy odpisałam:

Pewnie! Tylko gdzie?

Po sekundzie otrzymałam odpowiedź.

Widziałam fajny klub niedaleko mnie. Przyjadę po ciebie o 19 ok?


Ok! Nie mogę się doczekać!

Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 18.  Szybko się wykąpałam i wyprostowałam moje włosy. Miały tendencje do kręcenia się, a mi w ogóle to nie odpowiadało. Na dzisiejszą okazję wybrałam dość odważną sukienkę jak na mnie. Była czarna i dokładnie opinała moje kształty, z których byłam po części dumna. Miała prześwitujący dekolt i dość spore wycięcie na plecach. Z tego powodu byłam zmuszona odpuścić sobie stanik. Zrobiłam jeszcze trochę mocniejszy makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Dobrze, że moich rodziców nie było. Wracali dopiero za 4 dni. Na pewno by się nie zgodzili. Usłyszałam dzwonek i założywszy moje czarne szpilki oraz skórzaną marynarkę wyszłam na spotkanie z Chloe.
-Kim jesteś i co zrobiłaś z Elle! - zaśmiałam się. Wcale nie wyglądałam jakoś specjalnie inaczej. - Wyglądasz bosko! Każdy chłopak twój!
- Nie przesadzaj. Ty też wyglądasz fantastycznie! -  taka była prawda. Chloe miała na sobie tak samo mocno opinająca sukienkę. Kończącą się WYSOKO nad kolanem. Z resztą maja nie była lepsza. Kreacja była o dziwo biała. Ale ozdobiona odważnymi ćwiekami.  Wsiadłyśmy do również do białego audi. Podejrzewałam, ze porzyczyła je od swoich rodziców. Po jakiś 20 minutach byłyśmy na miejscu. Z wnętrza klubu wydobywała się głośna muzyka. Chloe pociągnęła mnie za rękę na sam początek bardzo długiej kolejki. Przywitała się z ochroniarzem i przedstawiła mnie. Ten miło się uśmiechnął i  przepuścił nas. Nie chciałam wiedzieć skąd ma takie znajomości ważne, że weszłyśmy. Skierowałyśmy się prosto do baru. Tam przywitał nas barman o niezwykle czarującym uśmiechu. Moja towarzyszka zamówiła dla nas jakieś drinki, których nazw nie zrozumiałam. Chłopak puścił mi oczko i zabrał się do roboty. Był nawet przystojny ale nie miał czegoś magnetyzującego w sobie. W końcu po dość długim oczekiwaniu otrzymałyśmy nasze zamówienie. Barman był wyraźnie dumny ze swojego dzieła. Owszem, miał prawo. Pyszny, trochę słodki, cytrynowy napój rozlał się po moim ciele. Poczułam się pewniejsza siebie. Dość szybko to podziałało. Postanowiłyśmy pójść z Chloe potańczyć. Nie powiem ale ruszałyśmy się dość dobrze. Kilku chłopaków od jakiegoś czasu przyglądało nam się z wyraźnym uśmieszkiem. 
- Sorry, nie wasza liga moi drodzy! - pomyślałam.
Nagle poczułam dość duże dłonie na moich biodrach, które powoli przysunęły moje ciało do czyjejś klatki piersiowej. Poczułam zapach. Mieszaninę alkoholu, papierosów i cytrusów.


ZNAM GO!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz