niedziela, 29 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 28

Usunęłam wiadomość i schowałam telefon do kieszeni spodni. Czy to oznaczało, że już nigdy nie uwolnię się od mojego prześladowcy? Cały czas będę musiała odwracać się za siebie aby upewnić się, czy nikt za mną nie idzie? Spojrzałam w stronę szyby. Budynki mieszkalne powoli znikały, a w ich miejsce pojawiały się coraz gęstsze lasy i gdzie, nie gdzie pola uprawne. To był znak, że wyjeżdżamy już z Londynu i kierujemy się do zupełnie innej rzeczywistości i mentalności. Dziwię się moim rodzicom, że tak często zmieniają mi szkołę skoro jestem już w ostatniej klasie liceum. Jak widać bardzo ich to obchodzi. Dotknęłam zawieszki naszyjnika spoczywającego na mojej klatce piersiowej. Czy jest to możliwe aby Harry aż tak bardzo się wykosztował? Nie miałam pojęcia dlaczego podarował mi coś aż tak bardzo drogocennego i co chciał przez co przekazać. Wiedział, że wyjeżdżam.
Wszyscy naokoło zapewne  zostali o tym poinformowani tylko nie ja.
Nadal nie rozgryzłam czym zajmuje się Harry oraz co dokładnie ma ze mną wspólnego. Słyszałam ostatnio w wiadomościach w telewizji o rosnącej ilości gangów w Wielkiej Brytanii. Zajmują się one głównie nielegalnym sprowadzaniem samochodów z zagranicy oraz handlem narkotykami. Słyszało się też o wyłudzaniu haraczu. Praktycznie od lat '90 prowadzą między sobą wojny o kontrolę szlaków narkotykowych do Stanów Zjednoczonych. Dowiedziałam się, że w Londynie nadal działa jeden z setów największego gangu Los Angeles - Cripset.  Myślałam, że zupełnie zwariowałam. Otworzyłam przeglądarkę w moim telefonie. Wpisałam kilka haseł. Kiedy przeczytałam wystarczająco dużo zabrakło mi powietrza do oddychania. Jednak nie zwariowałam. Informacje zamieszczone w internecie idealnie opisywały tych ludzi, z którymi miałam już styczność. Przypomniałam sobie jakie buty mieli ci faceci, którzy dotkliwie pobili Liama.  Były to buty marki British Knights. Wyczytałam, że są one charakterystyczne dla członków tej grupy.
 Nagle nic nie znaczące szczegóły zaczęły układać się w coś logicznego. Niebieskie fragmenty, błękitne bandany zwisające z kieszeni spodni. Wiedziałam już kim jest "".
Dotąd nie miałam pojęcia z kim zadarłam. Tak właściwie to z kim zadarli moi rodzice. Jeżeli byli winni kasę Crips'om to naprawdę mamy się czego obawiać. Próbowałam się uspokoić. Policzyć do dziesięciu.
Myślałam, że to niezbyt rozbudowana szajka facetów z bronią. Było o wiele gorzej. Zastanawiałam się tylko dlaczego "K" nie zabił mnie przez ten cały czas. Mógł to spokojnie uczynić. Wpisałam w przeglądarkę jeszcze jedno hasło - " Szef gangu Crips". Czekałam w napięciu aż strona się załaduje. Kiedy to się stało zachłannie zaczęłam czytać tekst.

"Crips to jeden z największych gangów ulicznych w Los Angeles. Jego wpływy sięgają aż do Europy. Szef grupy nie jest nikomu znany. Nigdy nie widziano go na żadnej akcji czy wymianie towaru. Na jego temat krążą nawet miejscowe legendy. Znakiem rozpoznawczym lidera ugrupowania jest litera K. W ciągu ostatniego roku siedzibę swojego gangu przeniósł na obrzeża Londynu. Dokładne miejsce nie jest nikomu znane. Londyńska policja sprowadziła do miasta najlepszych detektywów z wydziału do walki z Przestępczością Narkotykową. Już niedługo Londyn zaczerpnie nowego, świeżego powietrza bez nadzoru żadnego z gangów. "



- Czy coś nie tak kochanie?  - z transu wybudziła mnie moja matka.
- Nie, wszystko w porządku.- odparłam. 
- Wyglądasz jakoś blado. - nie dawała za wygraną. Spojrzałam na nią. Siedziała odwrócona do mnie tyłem.   Obserwowała mnie w lusterku samochodowym. Uśmiechnęłam się lekko i powróciłam do mojej poprzedniej czynności uznając rozmowę za zakończoną. 
 Czyli "K" jest jeszcze groźniejszy niż myślałam. Mój puls nadal był przyspieszony. Miałam przed sobą jeszcze ponad godzinę drogi, postanowiłam się trochę przespać. 
Zamknęłam oczy, a sen przyszedł natychmiastowo.

- Elle, wstawaj. Już jesteśmy. - obudził mnie szorstki głos mojego ojca. Leniwie otworzyłam oczy.    Faktycznie już dojechaliśmy. Wstałam i wyszłam na chodnik posypany piachem i solą. Stałam przed moim starym domem. Nic się nie zmieniło. Wszystko było identyczne. Pierwsze na co wpadłam to niezwłoczne odwiedziny Summer, która mieszkała kilka przecznic stąd. Lecz przypomniałam sobie, że od ponad dwóch miesięcy nie odpisuje na moje sms'y ani nie odbiera moich telefonów. Nie wiem co się stało. Ja nic złego nie zrobiłam. Chyba...
Po wyciągnięciu mojej walizki z bagażnika samochodu udałam się do domu. Kiedy weszłam do środka ten sam znajomy zapach zagościł wokół mnie. Uwielbiałam go. Pospiesznie zdjęłam buty i udałam się wprost do mojego pokoju. Otworzyłam już lekko skrzypiące drzwi, a uśmiech sam zawitał na mojej twarzy. Pomimo braku mebli czułam się wspaniale. Pomieszczenie było minimalnie mniejsze od tego w Londynie ale zdecydowanie było bardziej "przyjazne". Nad miejscem, w którym stało niegdyś łóżko nadal wisiały małe lampeczki, których widocznie zapomniałam zdjąć przed wyjazdem. Ściany były koloru miętowego. Nie wiem dlaczego ale lubiłam ten kolor. Przypominał mi moje niedzielne wypady z Sumi do lodziarni. Zawsze brałam duże lody miętowe, a ona dziwiła się, że można lubić ten smak i brała kilka gałek ciasteczkowych.
Na samo to wspomnienie poczułam ukłucie w sercu. Musiałam to z nią wyjaśnić. Nie mogłam tak tego zostawić. Usłyszałam wołanie mamy z dołu. Musiałam pomóc przy wypakowywaniu naszych mebli. Ubrałam się i wyszłam na dwór gdzie stała zaparkowana już duża ciężarówka z wielkim napisem "PRZEPROWADZKI". Przewróciłam oczami na całą tą okoliczność i ruszyłam do taty, który dyskutował już z kierowcą pojazdu. Stanęłam obok niego i przyjrzałam się mężczyźnie. Niby nic zwyczajnego ale coś jednak nie grało. Cofnęłam się do tyłu i odwróciłam. Wyjęłam telefon i przeanalizowałam ostatnią stronę. Były na niej zdjęcia członków gangu uwolnionych z więzienia za kaucją. Większość była w moim wieku co bardzo mnie zdziwiło. Zauważyłam coś. Na przedostatniej pozycji. Zdjęcie naszego kierowcy. 

"Stanley Washington. Osadzony w zakładzie karnym w roku 2012 za liczne rozboje i handel bronią. Zwolniony tymczasowo za wpłatą kaucji w sumie 500.000£ w roku 2013"

Czy to był jakiś żart?! To nie dzieje się naprawdę!
Spojrzałam jeszcze raz na fotografię i odwróciwszy się porównałam ją z obrazem przede mną. To był on. Nie miałam cienia wątpliwości. Nie wiedziałam co robić. Nie mogłam zachowywać się podejrzanie. Na bank został wysłany przez " K " Tylko w jakim celu? Mój ojciec zachowywał się w pełni normalnie nie świadomy niebezpieczeństwa. Chłopak słuchał go lecz od czasu do czasu spoglądał na mnie. Udawałam, że przeglądam coś bardzo interesującego w telefonie lecz ukradkiem również mu się przypatrywałam. Był ubrany w roboczy strój. Trochę o ciemniejszej karnacji. Ogolony na łyso. Miał wyjątkowo niebieskie oczy. Gdyby nie był przestępcą mogłabym uznać go za w miarę przystojnego.  Postanowiłam poinformować o wszystkim matkę. Weszłam do domu, a kiedy zatrzasnęłam za sobą drzwi biegiem ruszyłam w poszukiwaniu rodzicielki. Znalazłam ją w kuchni rozkładającą talerze na półkę. 
- Mamo! - krzyknęłam szeptem.
- Co się dzieje? - spytała zdezorientowana.
- On tu kogoś wysłał! - nadal szeptałam pobudzona.
- Kto? Elle uspokój się nie mam ochoty na żarty. - odparła.
- To nie żart! Człowiek u którego macie dług przysłał tu kogoś! To ten chłopak od ciężarówki! 
- Nie przesadzaj Elle, to nie możliwe. Tutaj jesteśmy bezpieczni. - odpowiedziała śmiejąc się pod nosem. Już nikt mi nie wierzył. Nie wiem dlaczego. Zwykle nie kłamałam. Nie mogłam tak stać bezczynnie kiedy w każdej chwili ten koleś mógłby nam podłożyć jakąś bombę czy coś. 
- Elle! - usłyszałam głos ojca. - Miałaś mi pomóc!
- Już idę! - krzyknęłam. Kiedy wyszłam ponownie na dwór niektóre meble były już rozładowane. 
- Oh, już jesteś. Przenieś proszę cię ten stół do salonu. Stanley ci pomoże. - Oddech uwiązł mi w gardle. Dlaczego on mi to robi? Spojrzałam niepewnie w stronę chłopaka. Patrzył się na mnie. Miał czelność nawet podać swoje prawdziwe imię. Podeszłam do niego i chwyciłam brzeg stołu oklejony taśmami. Z trudem przeniosłam mebel we wskazane miejsce i miałam wrócić z powrotem do ojca. Czyjaś ręka stanowczo mnie przed tym powstrzymała. Odwróciłam się szybko. To był Stanley. Patrzył się tym swoim przenikliwym wzrokiem. Po chwili powiedział.
- Wiesz kim jestem, brawo. Niech to zostanie naszą małą tajemnicą. No chyba, że bardzo chcesz abym użył swojej zabawki. - mówiąc to odpiął kurtkę. Ujrzałam pistolet. Z pewnością nabity. Przełknęłam gulę formującą się w moim gardle. Ten chłopak był nieobliczalny. Był niebezpieczny. - Prawie bym o czymś zapomniał. Proszę, to dla ciebie Elle. - wręczył mi białą, niewielką kopertę. 
Na jej wierzchu napisane było moje imię.



***
[ Informacje dotyczące gangu Crips są rzeczywiste, niektóre zmienione na potrzebę opowiadania, zaczerpnięte stąd: 
http://pl.wikipedia.org/wiki/Crips ]

Nareszcie wakacje! Już ledwo wytrzymywałam w ostatnich dniach szkoły. Mam nadzieję, że początek wolnego
 spędzacie aktywniej niż ja... :) 
Jak ten czas szybko leci, już rozdział 28. Cieszę się, że jesteście ze mną już tak długo. Pisząc ten post przeczytałam naprawdę wiele artykułów dotyczących gangów, sposobów "transakcji" itd. 
Dzięki temu rozdział jest bardziej kryminalny ;)
Mam nadzieję, że się Wam spodobał. xoxo



6 komentarzy:

  1. Aaaaaa boski!!!!
    Ciekawe co jest tam napisane?!!!
    Czekam na next'a!!!
    Claudia xx.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowity! Wspaniale, że przygotowałaś się tak do tego rozdziału. Lubię kiedy pisze się o czymś o czym ma się pojęcie. Muszę przyznać, że czytałam ten rozdział z zaciekawieniem i lekkim dreszczykiem. Jeszcze ten list na koniec. Leżę na ziemi...
    Pozdrawiam i życzę udanych wakacji słonko! xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny! Moje ciśnienie ledwo przetrwało ten rozdział...
    Genialnie napisany.
    Mam nadzieję, że masz jeszcze w zanadrzu parę takich. Wyjęty niczym z jakieś powieści kryminalnej. Dużo ciekawych faktów. GRATULUJĘ WENY!
    Całuski kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW! Tyle się dzieje, że mój mózg już powoli wysiada...
    Super, że dałaś rzeczywiste informacje o tym gangu, niektóre blogi mają wszystko zmyślone, a Ty opierasz się na faktach. Brawo!
    Z niecierpliwością czekam na nexta!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietne! Cale opowiadanie przeczytalam dzisiaj od 5 rano i jestem meeega zadowolona! ♡♡♥

    OdpowiedzUsuń