Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Przypomniałam
sobie o moim zamówieniu. No cóż, trudno. Gorącej czekolady napiję się w domu.
Kiedy znalazłam się na zewnątrz budynku lodowaty podmuch wiatru przeszył mnie
na wylot. Okryłam się szczelniej. Rozejrzałam się dookoła. Nic podejrzanego nie
zauważyłam. Szłam przed siebie, kierując się w stronę najbliższego przystanku
autobusowego. Nie chciało mi się teraz włóczyć do domu. Po kilkunastu minutach
marszu stwierdziłam, że nie mam pojęcia gdzie się tak właściwie znajduję. Śnieg
już dawno przysypał moje ślady. Nie miałam jak wrócić z powrotem. Stres
dał o sobie znać. Zaczęłam szybciej oddychać. Próbowałam się opanować, lecz na
marne. Szłam wzdłuż jakieś ulicy rozglądając się za jakimkolwiek znakiem. Nagle
usłyszałam podniesione głosy. Byli to z pewnością mężczyźni. Nieźle wkurzeni.
Nie dbali o to, że ktoś może ich usłyszeć. Powinni...
Umysł podpowiadał mi abym uciekała od nich
jak najdalej i jak najszybciej. Niestety posiadałam też ciekawość. Ta było
silniejsza od rozumu.
Podeszłam bliżej. Znajdowałam się na rogu
ulic. Latarnie w tym miejscu nie świeciły. Jedyne światło dawał mi księżyc.
Bałam się wyłonić. Obawiałam się, że mnie zauważą. Nie byliby zadowoleni.
Przypomniała mi się sytuacja z przed kilku godzin. Przez moją lekkomyślność
byłam świadkiem zabójstwa. Wycofałam się i ruszyłam w przeciwną stronę.
Słyszałam w oddali czyjeś krzyki - kobiety. Płakała. Pomimo odległości dało się
to wyraźnie słyszeć. Wmawiałam sobie, że to nie moja sprawa. Z pewnością
odeszłabym gdyby głos ten nie byłby mi dziwnie znany. Podbiegłam w stronę
głosów. Wyłoniłam się powoli zza rogu. Moim oczom ukazała się roztrzęsiona
Chloe. Stała tyłem do mnie. Widziałam jeszcze czwórkę chłopaków. Jeden
leżał zwinięty na ziemi. Jeden zadawał mu ciosy w brzuch. Przez co tamten
głośno jęczał z bólu. Nie widziałam ich twarzy. Było zbyt ciemno. Pozostała
dwójka stała obok Chloe trzymając ją za ramiona aby nie mogła się im wyślizgnąć
i z pewnością popędzić do ledwo żyjącego chłopaka. Śmiali się. Stwierdziłam, że
mieli dziwne poczucie humoru. Nie wiedziałam co mam zrobić. Już drugi raz w tym
samym dniu znajduję się w takiej sytuacji. Tamtym razem nie zareagowałam i
niewinna osoba została zastrzelona. Nie chciałam aby również ten chłopak
podzielił losy poprzedniego. Przełknęłam gulę formującą się w moim gardle.
Postanowiłam działać. Zwrócić ich uwagę i odciągnąć od tymczasowego zajęcia.
Dalej poszłabym na żywioł.
Nie miałam pojęcia od czego zacząć.
- Przestańcie! Zadzwonię po policję! -
krzyknęłam. Oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę. Zacisnęłam mocno
ręce. Na twarzy Chloe zauważyłam zdziwienie i widoczną troskę. Typy, które ją
trzymały wyszczerzyły się szeroko. Wymienili się spojrzeniami i w oka mgnieniu
zostałam pociągnięta przez jednego z nich w stronę chłopaka, który jeszcze
chwilę temu bezlitośnie katował swoją ofiarę. Stał w miejscu gdzie nie
mogłam dostrzec chociażby jego oczu. Miałam przeczucie, że szeroko się
uśmiecha.
- Elle?! - usłyszałam krzyk mojej
przyjaciółki. Zignorowałam go. Spojrzałam na skulonego chłopaka leżącego
nieopodal moich stóp. Jego twarz była posiniaczona i oblana krwią. Jego warga
była mocno rozcięta. Widać było, że bardzo cierpi. Przypominał mi kogoś.
Musiałam go już wcześniej poznać tylko nie miałam bladego pojęcia w jakich
okolicznościach. Nawet nie próbowałam wyrywać się z mocnego uścisku jakim
obdarzał mnie ten koleś. Tak swoją drogą wyglądał on na może o rok ode mnie
starszego.
- A więc Elle, tak? - odezwał się w końcu
sprawca zamieszania. Przeskanowałam wszystkie moje wspomnienia aby
dowiedzieć się kto jest właścicielem tego głosu. Byłam niemal pewna, że go znam
albo gdzieś słyszałam. Widziałam tylko niewyraźne zarysy jego postaci,
która i tak niezbyt wiele mi mówiła.
- Odpowiedz jak do ciebie mówię. -
warknął.
- Tak. - szepnęłam cicho. W jednej
sekundzie cała moja odwaga magicznie wyparowała. Plan, który sobie wymyśliłam
nie wypalił. Byłam w dupie...
- Masz wielkie szczęście. - odparł
leniwie.
- Dlaczego? - zapytałam
zaciekawiona.
- Powinnaś być już dawno martwa kotku. -
wytrzeszczyłam oczy. Nie miałam pojęcia o czym on gada.
- Co? - zapytałam przerażona.
- Dobrze mnie słyszałaś. Jednak mam
wyraźny zakaz co do ciebie. Popsułaś mi całą zabawę.
- Jaki zakaz? - nie potrafiłam się oprzeć,
przed zadawaniem kolejnych pytań.
- Chcesz za dużo wiedzieć. Powiedzmy, że
masz dzisiaj szczęście. Ty i twoi przyjaciele. - powiedziawszy to przeszedł
obok mnie, a wraz z nim pozostała dwójka jego kolegów. - Wesołych świąt Elle. -
rzekł na odchodne i wsiadł do dużego terenowego samochodu. Po chwili odjechał z
piskiem opon. Rzuciłam się w stronę nadal nieruchomej Chloe. Ocknęła się i
skierowałyśmy się do obolałego chłopaka. Pomogłyśmy mu wstać. Był na prawdę
nieźle poobijany, to mało powiedziane - był skatowany. Miejsce, w którym leżał
usłane było dużą ilością krwi pochodzącej z jego ran.
- Samochód mam po drugiej stronie ulicy.
Weź kluczyki i podjedź ok? - zapytała mnie grzecznie. Skinęłam głową i
popędziłam w stronę wskazaną przez Chloe. Nacisnęłam przycisk na kluczu i
niedaleko mnie zamrugały światła auta. Otworzyłam drzwi od zwykłego Nissana i
wsiadłam. Odpaliłam silnik i zmierzałam w drogę powrotną. Po umieszczeniu
chłopaka na tylnych siedzeniach w końcu mogłam zamienić słowo z nadal
roztrzęsioną dziewczyną.
- No to co mi powiesz? - zaczęłam
niepewnie.
- Elle, to nie jest tak proste do
wyjaśnienia. - powiedziała wciąż patrząc na drogę.
- No to chociaż zdradź kim jest ten
chłopak.
- To Liam, my jesteśmy parą. -
zaniemówiłam. Nie wspominała aby z kimkolwiek się w ogóle spotykała.
- Nie wnikam w to. - odpowiedziałam lekko
obruszona.
- Elle, nie gniewaj się. Nie mogłam ci
powiedzieć. Harry mi stanowczo - zacięła się.
- Co?! Harry co?! - ryknęłam.
- Nie powinnam w ogóle zaczynać tej
rozmowy. Sam pewnie prędzej czy później ci o wszystkim opowie.
- Super, nie wiedziałam, że mamy przed
sobą takie tajemnice. - powiedziałam i spojrzałam przez szybę.
- Elle. Ja też nie wiem skąd ten chłopak
znał twoje imię jasne?! Też mi tego nie powiedziałaś!
- To jest zupełnie co innego! Ja nie
mogłam dla twojego bezpieczeństwa!
- Ja też to robię dla twojej ochrony! -
zapadła między nami grobowa cisza. W sumie miała rację. Też nie byłam do końca
szczera z nią. Przez resztę drogi nie odzywałyśmy się do siebie. Niemal
zapomniałam, że z tyłu leży konający chłopak. Zapewne wszystko to słyszał.
Chloe zaparkowała pod moim domem. Nawet się ze mną nie pożegnała. Stałam tak
przy drodze jeszcze przez pięć minut. Nie miałam ochoty wracać i wysłuchiwać
reprymendy od moich rodziców choć najprawdopodobniej już śpią. O dziwo drzwi
były otwarte. Weszłam i delikatnie je zamknęłam. Zostawiłam moją kurtkę i
zdjęłam buty. Udałam się w stronę salonu. Przywitał mnie tylko ogień radośnie
buchający wewnątrz kominka. Zrobiłam sobie wcześniej obiecaną czekoladę i
usiadłam w fotelu naprzeciw źródła ciepła. Rozmyślałam nad wszystkim co
przytrafiło mi się tego dnia. Był z pewnością najbardziej pechowym w moim
życiu. Zastanawiałam się czy nie zostanę pociągnięta do jakieś kary za to, że
nie zgłosiłam tego morderstwa. Nie mogłam. Jeślibym to zrobiła moja rodzina
byłaby już najprawdopodobniej martwa. Co do tego chłopaka, któremu popsułam
zabawę. Skąd o mnie cokolwiek wiedział? I kto dał mu ten pieprzony
zakaz? Wszystko wydawało się zbyt skomplikowane. Zbyt zagmatwane. Odłożyłam
brudny kubek do zlewu i udałam się na górę, prosto do mojego pokoju. Nie
włączałam nawet światła. Zapewne pozbawiło by mnie wzroku. Przyzwyczaiłam się
już do ciemności. Przebrałam się w byle jakie ubrania i wślizgnęłam pod kołdrę.
Spojrzałam jeszcze na mój telefon, który wcześniej odłożyłam na szafkę nocną. Wyciągnęłam
rękę i chwyciłam go. Wystukałam kilka wyrazów na ekranie. Powinnam to
zrobić.
Jak czuje się Twój chłopak? Mam nadzieję,
że szybko wyzdrowieje. Przepraszam Cię tak bardzo.
Elle.
Po wysłaniu sms'a do Chloe zamknęłam moje
oczy. Nareszcie mogłam zasnąć.
Obudziły mnie wyraźne odgłosy krzątaniny. Wstałam leniwie i wyszłam z pokoju. Przeciągając się zmierzałam w stronę źródła dźwięków. To byli moi rodzice. Pakowali wszystkie rzeczy z półek, z szaf do dużych tekturowych kartonów. Nie miałam pojęcia o co może chodzić.
- Mamo? - zapytała chcąc zwrócić jej uwagę. Odwróciła się do mnie zmieszana.
- Oh, już wstałaś. Dlaczego nie zostałaś na noc u Luke'a?
- To nie jest teraz najważniejsze. Co się dzieje?
- Kochanie, wiem, że to zapewne popsuje wszystkie twoje plany. Nie zamierzaliśmy tego.
- Przejdziesz do sedna? - zapytała już lekko poddenerwowana.
- Wyjeżdżamy do Holmes Chapel kochanie.
***
Dziękuję za ostatnie komentarze. Liczę, że ten rozdział zostanie zaliczony do
tych u d a n y c h . :)
Zostało 12 dni do WAKACJI! Trzymam kciuki za Wasze oceny! xoxo
Rozdział jak zwykle świetny!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego.
Najpierw informacje w domu Luke'a. Później nagła wizyta K. A teraz to. Jestem ciekawa co dokładnie było tą tajemnicą Chloe.
Liam jej chłopakiem? Myślę, że myślimy o tym samym Liamie.
I ten zakaz. Domyślam się, że to K zakazał robić cokolwiek Elle.
Szczerze jak zobaczyłam pogrubiony druk to myślałam, że top kolejna wiadomość od Pana Tajemnicy xD
I jeszcze ta końcówka. Wyjazd? Dlaczego? Może to kolejne złe stosunki ich rodzicie z pewnymi osobami do tego doprowadziły. A może po prostu dostali coś w stylu pogróżek od K. Sama nie wiem, ale na pewno to coś podobnego.
Dzięki ;) Ja też trzymam kciuki za twoje oceny, oby były jak najwyższe i jak najlepsze :D (jedno i to samo xd).
U mnie już wszystko wystawione i nie do poprawki. Na szczęście wyszłam bez żadnej 2 ^^ Ostatni tydzień był najgorszy ze wszystkich. I nie było mnie wtedy w szkole !! :D hah
To ja już nie rozpisuję się i kończę.
Dobranoc (zważając na godzinę o której dodaję kom) i snów z pomysłami na dalszy rozdział ;3
Całuski ;**
~ Nix
No i oczywiście, ze jest udany ten rozdział. Dużo się działo, a nawet nie wiesz jak ja to kocham ! ;)
UsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńCzy chłopak, który katował Liama to K.? i Czy K. ma coś wspólnego z Lukeiem? Bardzo intryguje mnie ten temat. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, a w wolnych chwilach zapraszam do mnie: memories-harrystyles-ff.blogspot.com
Pozdrawiam
Lilly Mielthown
Jasne, że udany! :D Jest świetny. Dużo akcji. Następny dziwny incydent. Chloe wyjawiła rąbek tajemnicy. Rodzice chcą się wyprowadzić. Wow.
OdpowiedzUsuńZachowanie Jacoba w tej kawiarni było dziwne, Elle uciekła. A może to było zupełnie normalne, tylko Elle zachowuje wielką ostrożność?
Kolejna taka sytuacja z jakimś biednym człowiekiem zamieszany w to całe gówno. Liam. A co jeśli ofiarą w tamtym lesie był któryś z chłopaków? Jejku.
Harry. Harry zakazał mówić czegoś Elle. Chloe wie. Chloe wie o wszystkim, ale nie może powiedzieć o co chodzi. Uh. Tyle komplikacji.
Kim był facet, który bił Liam'a? "K"? Nieeee. Może jego podwładnym? Na pewno jest w gangu. Kto jeszcze w nim jest? Mam nadzieję, że Liam wydobrzeje.
I gdzie poszedł Luke? Zniknął gdzieś.
Kto obserwuje Elle? Robi to "K"? Harry? Luke? Ktoś inny z gangu? Przekazują mu informacje?
Dlaczego rodzice Elle podjęli tak wielką decyzję w tak krótkim czasie? Co nimi kieruje? Ktoś ich zastrasza? Może to ten interes z hajsem na czarno? A może są jakoś zamieszani w całą sprawę?
Sytuacja nabiera tempa, nie mogę się doczekać kiedy zagadka zostanie rozwiązana. Znaczy, ciągnij to ulega w lezie, nie chcemy już kończyć tego opowiadania, po prostu jestem tak ciekawa, hdgxdhcsj.
Mam nadzieję, że jesteś zadowolona z ocen i do końca roku obijacie się już na lekcjach haha. :)
Już tylko 10 dni do wakacji! ^^
Oby minęły jak najszybciej i niech wszystko się zacznie. Nie mogę się doczekać hahah.
Dużo weny i uśmiechu słonko! xoxo
- @Ol_xd
Rozdział fantastyczny z resztą tak jak zwykle!
OdpowiedzUsuńTyle emocji i w ogóle...
Pozdrawiam i życzę weny kochana!