niedziela, 15 czerwca 2014

ROZDZIAŁ 26

Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjścia.  Przypomniałam sobie o moim zamówieniu. No cóż, trudno. Gorącej czekolady napiję się w domu. Kiedy znalazłam się na zewnątrz budynku lodowaty podmuch wiatru przeszył mnie na wylot. Okryłam się szczelniej. Rozejrzałam się dookoła. Nic podejrzanego nie zauważyłam. Szłam przed siebie, kierując się w stronę najbliższego przystanku autobusowego. Nie chciało mi się teraz włóczyć do domu. Po kilkunastu minutach marszu stwierdziłam, że nie mam pojęcia gdzie się tak właściwie znajduję. Śnieg już dawno przysypał moje ślady. Nie miałam jak wrócić  z powrotem. Stres dał o sobie znać. Zaczęłam szybciej oddychać. Próbowałam się opanować, lecz na marne. Szłam wzdłuż jakieś ulicy rozglądając się za jakimkolwiek znakiem. Nagle usłyszałam podniesione głosy. Byli to z pewnością mężczyźni. Nieźle wkurzeni. Nie dbali o to, że ktoś może ich usłyszeć. Powinni...
Umysł podpowiadał mi abym uciekała od nich jak najdalej i jak najszybciej. Niestety posiadałam też ciekawość. Ta było silniejsza od rozumu.
Podeszłam bliżej. Znajdowałam się na rogu ulic. Latarnie w tym miejscu nie świeciły. Jedyne światło dawał mi księżyc. Bałam się wyłonić. Obawiałam się, że mnie zauważą. Nie byliby zadowoleni. Przypomniała mi się sytuacja z przed kilku godzin. Przez moją lekkomyślność byłam świadkiem zabójstwa. Wycofałam się i ruszyłam w przeciwną stronę. Słyszałam w oddali czyjeś krzyki - kobiety. Płakała. Pomimo odległości dało się to wyraźnie słyszeć. Wmawiałam sobie, że to nie moja sprawa. Z pewnością odeszłabym gdyby głos ten nie byłby mi dziwnie znany. Podbiegłam w stronę głosów. Wyłoniłam się powoli zza rogu. Moim oczom ukazała się roztrzęsiona Chloe. Stała tyłem do mnie. Widziałam  jeszcze czwórkę chłopaków. Jeden leżał zwinięty na ziemi. Jeden zadawał mu ciosy w brzuch. Przez co tamten głośno jęczał z bólu. Nie widziałam ich twarzy. Było zbyt ciemno. Pozostała dwójka stała obok Chloe trzymając ją za ramiona aby nie mogła się im wyślizgnąć i z pewnością popędzić do ledwo żyjącego chłopaka. Śmiali się. Stwierdziłam, że mieli dziwne poczucie humoru. Nie wiedziałam co mam zrobić. Już drugi raz w tym samym dniu znajduję się w takiej sytuacji. Tamtym razem nie zareagowałam i niewinna osoba została zastrzelona. Nie chciałam aby również ten chłopak podzielił losy poprzedniego. Przełknęłam gulę formującą się w moim gardle. Postanowiłam działać. Zwrócić ich uwagę i odciągnąć od tymczasowego zajęcia. Dalej poszłabym na żywioł.
Nie miałam pojęcia od czego zacząć. 
- Przestańcie! Zadzwonię po policję! - krzyknęłam. Oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę. Zacisnęłam  mocno ręce. Na twarzy Chloe zauważyłam zdziwienie i widoczną troskę. Typy, które ją trzymały wyszczerzyły się szeroko. Wymienili się spojrzeniami i w oka mgnieniu zostałam pociągnięta przez jednego z nich w stronę chłopaka, który jeszcze chwilę temu bezlitośnie katował swoją ofiarę.  Stał w miejscu gdzie nie mogłam dostrzec chociażby jego oczu. Miałam przeczucie, że szeroko się uśmiecha. 
- Elle?! - usłyszałam krzyk mojej przyjaciółki. Zignorowałam go. Spojrzałam na skulonego chłopaka leżącego nieopodal moich stóp. Jego twarz była posiniaczona i oblana krwią. Jego warga była mocno rozcięta. Widać było, że bardzo cierpi. Przypominał mi kogoś. Musiałam go już wcześniej poznać tylko nie miałam bladego pojęcia w jakich okolicznościach. Nawet nie próbowałam wyrywać się z mocnego uścisku jakim obdarzał mnie ten koleś. Tak swoją drogą wyglądał on na może o rok ode mnie starszego. 
- A więc Elle, tak? - odezwał się w końcu sprawca zamieszania.  Przeskanowałam wszystkie moje wspomnienia aby dowiedzieć się kto jest właścicielem tego głosu. Byłam niemal pewna, że go znam albo gdzieś słyszałam. Widziałam tylko niewyraźne  zarysy jego postaci, która i tak niezbyt wiele mi mówiła. 
- Odpowiedz jak do ciebie mówię. - warknął. 
- Tak. - szepnęłam cicho. W jednej sekundzie cała moja odwaga magicznie wyparowała. Plan, który sobie wymyśliłam nie wypalił. Byłam w dupie...
- Masz wielkie szczęście. - odparł leniwie. 
- Dlaczego? - zapytałam zaciekawiona. 
- Powinnaś być już dawno martwa kotku. - wytrzeszczyłam oczy. Nie miałam pojęcia o czym on gada. 
- Co? - zapytałam przerażona.
- Dobrze mnie słyszałaś. Jednak mam wyraźny zakaz co do ciebie. Popsułaś mi całą zabawę. 
- Jaki zakaz? - nie potrafiłam się oprzeć, przed zadawaniem kolejnych pytań.
- Chcesz za dużo wiedzieć. Powiedzmy, że masz dzisiaj szczęście. Ty i twoi przyjaciele. - powiedziawszy to przeszedł obok mnie, a wraz z nim pozostała dwójka jego kolegów. - Wesołych świąt Elle. - rzekł na odchodne i wsiadł do dużego terenowego samochodu. Po chwili odjechał z piskiem opon. Rzuciłam się w stronę nadal nieruchomej Chloe. Ocknęła się i skierowałyśmy się do obolałego chłopaka. Pomogłyśmy mu wstać. Był na prawdę nieźle poobijany, to mało powiedziane - był skatowany. Miejsce, w którym leżał usłane było dużą ilością krwi pochodzącej z jego ran. 
- Samochód mam po drugiej stronie ulicy. Weź kluczyki i podjedź ok? - zapytała mnie grzecznie. Skinęłam głową i popędziłam w stronę wskazaną przez Chloe. Nacisnęłam przycisk  na kluczu i niedaleko mnie zamrugały światła auta. Otworzyłam drzwi od zwykłego Nissana i wsiadłam. Odpaliłam silnik i zmierzałam w drogę powrotną. Po umieszczeniu chłopaka na tylnych siedzeniach w końcu mogłam zamienić słowo z nadal roztrzęsioną dziewczyną. 
- No to co mi powiesz? - zaczęłam niepewnie. 
- Elle, to nie jest tak proste do wyjaśnienia. - powiedziała wciąż patrząc na drogę. 
- No to chociaż zdradź kim jest ten chłopak. 
- To Liam, my jesteśmy parą. - zaniemówiłam. Nie wspominała aby z kimkolwiek się w ogóle spotykała. 
- Nie wnikam w to. - odpowiedziałam lekko obruszona. 
- Elle, nie gniewaj się. Nie mogłam ci powiedzieć. Harry mi stanowczo - zacięła się. 
- Co?! Harry co?!  - ryknęłam.
- Nie powinnam w ogóle zaczynać tej rozmowy. Sam pewnie prędzej czy później ci o wszystkim opowie.
- Super, nie wiedziałam, że mamy przed sobą takie tajemnice. - powiedziałam i spojrzałam przez szybę.
- Elle. Ja też nie wiem skąd ten chłopak znał twoje imię jasne?! Też mi tego nie powiedziałaś!
- To jest zupełnie co innego! Ja nie mogłam dla twojego bezpieczeństwa!
- Ja też to robię dla twojej ochrony! - zapadła między nami grobowa cisza. W sumie miała rację. Też nie byłam do końca szczera z nią. Przez resztę drogi nie odzywałyśmy się do siebie. Niemal zapomniałam, że z tyłu leży konający chłopak. Zapewne wszystko to słyszał. Chloe zaparkowała pod moim domem. Nawet się ze mną nie pożegnała. Stałam tak przy drodze jeszcze przez pięć minut. Nie miałam ochoty wracać i wysłuchiwać reprymendy od moich rodziców choć najprawdopodobniej już śpią. O dziwo drzwi były otwarte. Weszłam i delikatnie je zamknęłam. Zostawiłam moją kurtkę i zdjęłam buty. Udałam się w stronę salonu. Przywitał mnie tylko ogień radośnie buchający wewnątrz kominka. Zrobiłam sobie wcześniej obiecaną czekoladę i usiadłam w fotelu naprzeciw źródła ciepła. Rozmyślałam nad wszystkim co przytrafiło mi się tego dnia. Był z pewnością najbardziej pechowym w moim życiu. Zastanawiałam się czy nie zostanę pociągnięta do jakieś kary za to, że nie zgłosiłam tego morderstwa. Nie mogłam. Jeślibym to zrobiła moja rodzina byłaby już najprawdopodobniej martwa. Co do tego chłopaka, któremu popsułam zabawę. Skąd  o mnie cokolwiek wiedział? I kto dał mu ten pieprzony zakaz? Wszystko wydawało się zbyt skomplikowane. Zbyt zagmatwane. Odłożyłam brudny kubek do zlewu i udałam się na górę, prosto do mojego pokoju. Nie włączałam nawet światła. Zapewne pozbawiło by mnie wzroku. Przyzwyczaiłam się już do ciemności. Przebrałam się w byle jakie ubrania i wślizgnęłam pod kołdrę. Spojrzałam jeszcze na mój telefon, który wcześniej odłożyłam na szafkę nocną. Wyciągnęłam rękę i chwyciłam go. Wystukałam kilka wyrazów na ekranie. Powinnam to zrobić. 


Jak czuje się Twój chłopak? Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje. Przepraszam Cię tak bardzo.

                                                                                                                                      Elle.

Po wysłaniu sms'a do Chloe zamknęłam moje oczy. Nareszcie mogłam zasnąć. 

Obudziły mnie wyraźne odgłosy krzątaniny. Wstałam leniwie i wyszłam z pokoju. Przeciągając się zmierzałam w stronę źródła dźwięków. To byli moi rodzice. Pakowali wszystkie rzeczy z półek, z szaf do dużych tekturowych kartonów. Nie miałam pojęcia o co może chodzić. 
- Mamo? - zapytała chcąc zwrócić jej uwagę. Odwróciła się do mnie zmieszana.
- Oh, już wstałaś. Dlaczego nie zostałaś na noc u Luke'a? 
- To nie jest teraz najważniejsze. Co się dzieje?
- Kochanie, wiem, że to zapewne popsuje wszystkie twoje plany. Nie zamierzaliśmy tego. 
- Przejdziesz do sedna? - zapytała już lekko poddenerwowana.
- Wyjeżdżamy do Holmes Chapel kochanie. 


***

Dziękuję za ostatnie komentarze. Liczę, że ten rozdział zostanie zaliczony do
 tych  u d a n y c h . :)
Zostało 12 dni do WAKACJI! Trzymam kciuki za Wasze oceny! xoxo

5 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle świetny!
    Już nie mogę się doczekać następnego.

    Najpierw informacje w domu Luke'a. Później nagła wizyta K. A teraz to. Jestem ciekawa co dokładnie było tą tajemnicą Chloe.
    Liam jej chłopakiem? Myślę, że myślimy o tym samym Liamie.
    I ten zakaz. Domyślam się, że to K zakazał robić cokolwiek Elle.

    Szczerze jak zobaczyłam pogrubiony druk to myślałam, że top kolejna wiadomość od Pana Tajemnicy xD

    I jeszcze ta końcówka. Wyjazd? Dlaczego? Może to kolejne złe stosunki ich rodzicie z pewnymi osobami do tego doprowadziły. A może po prostu dostali coś w stylu pogróżek od K. Sama nie wiem, ale na pewno to coś podobnego.

    Dzięki ;) Ja też trzymam kciuki za twoje oceny, oby były jak najwyższe i jak najlepsze :D (jedno i to samo xd).
    U mnie już wszystko wystawione i nie do poprawki. Na szczęście wyszłam bez żadnej 2 ^^ Ostatni tydzień był najgorszy ze wszystkich. I nie było mnie wtedy w szkole !! :D hah

    To ja już nie rozpisuję się i kończę.
    Dobranoc (zważając na godzinę o której dodaję kom) i snów z pomysłami na dalszy rozdział ;3

    Całuski ;**
    ~ Nix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i oczywiście, ze jest udany ten rozdział. Dużo się działo, a nawet nie wiesz jak ja to kocham ! ;)

      Usuń
  2. Genialny!
    Czy chłopak, który katował Liama to K.? i Czy K. ma coś wspólnego z Lukeiem? Bardzo intryguje mnie ten temat. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, a w wolnych chwilach zapraszam do mnie: memories-harrystyles-ff.blogspot.com
    Pozdrawiam
    Lilly Mielthown

    OdpowiedzUsuń
  3. Jasne, że udany! :D Jest świetny. Dużo akcji. Następny dziwny incydent. Chloe wyjawiła rąbek tajemnicy. Rodzice chcą się wyprowadzić. Wow.

    Zachowanie Jacoba w tej kawiarni było dziwne, Elle uciekła. A może to było zupełnie normalne, tylko Elle zachowuje wielką ostrożność?
    Kolejna taka sytuacja z jakimś biednym człowiekiem zamieszany w to całe gówno. Liam. A co jeśli ofiarą w tamtym lesie był któryś z chłopaków? Jejku.

    Harry. Harry zakazał mówić czegoś Elle. Chloe wie. Chloe wie o wszystkim, ale nie może powiedzieć o co chodzi. Uh. Tyle komplikacji.

    Kim był facet, który bił Liam'a? "K"? Nieeee. Może jego podwładnym? Na pewno jest w gangu. Kto jeszcze w nim jest? Mam nadzieję, że Liam wydobrzeje.

    I gdzie poszedł Luke? Zniknął gdzieś.

    Kto obserwuje Elle? Robi to "K"? Harry? Luke? Ktoś inny z gangu? Przekazują mu informacje?

    Dlaczego rodzice Elle podjęli tak wielką decyzję w tak krótkim czasie? Co nimi kieruje? Ktoś ich zastrasza? Może to ten interes z hajsem na czarno? A może są jakoś zamieszani w całą sprawę?

    Sytuacja nabiera tempa, nie mogę się doczekać kiedy zagadka zostanie rozwiązana. Znaczy, ciągnij to ulega w lezie, nie chcemy już kończyć tego opowiadania, po prostu jestem tak ciekawa, hdgxdhcsj.

    Mam nadzieję, że jesteś zadowolona z ocen i do końca roku obijacie się już na lekcjach haha. :)
    Już tylko 10 dni do wakacji! ^^
    Oby minęły jak najszybciej i niech wszystko się zacznie. Nie mogę się doczekać hahah.
    Dużo weny i uśmiechu słonko! xoxo

    - @Ol_xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział fantastyczny z resztą tak jak zwykle!
    Tyle emocji i w ogóle...
    Pozdrawiam i życzę weny kochana!

    OdpowiedzUsuń