sobota, 22 lutego 2014

ROZDZIAŁ 8


Nie wiem ile spałam. Miałam nadzieję, że jak najdłużej i kiedy się obudzę zniknie ten cały powalony świat wokół mnie, a ja znowu znajdę się w swoim rodzinnym Holmes Chapel  wraz z Summer. Jednak tak się nie stało. Obudziły mnie odgłosy kłótni. Byłam w stanie rozpoznać chrapliwy głos Harry'ego teraz przepełniony jadem. I drugi. Gdzieś go już słyszałam. Nie mogłam jednak przypomnieć sobie gdzie. W jednej chwili wszystkie wspomnienia z nocy "porwania" powróciły. To był Niall. Panika ogarnęła moje ciało i głowę. Pytania nie dawały mi racjonalnie myśleć i zaśmiecały mój umysł. Postanowiłam pozostać w tej pozycji, w jakiej się aktualnie znajdowałam czyli na kanapie przykryta kocem. Nasłuchiwałam ich jakby to ująć niezbyt pozytywnie nastawionej rozmowy. Na początku nie mogłam się odpowiednio wdrążyć aby zrozumieć tok tej konwersacji lecz po krótkiej chwili powoli zaczęłam jarzyć o co może chodzić.
- Zabiją nas rozumiesz?! Musimy go zmusić do spłacenia tego pieprzonego długu! Zawsze coś zawalisz Hazz! Jeśli jej nie oddasz sam zostaniesz zastrzelony jak pies! Nie mamy czasu!
- Zamknij się, ona śpi! - powiedział cichszym głosem Harry. - Mam lepszy i szybszy plan. Bez udziału policji. Więc lepiej zamknij mordę. Spotkamy się dzisiaj u mnie i wszystko wam wyjaśnię. Idź i nie zawracaj mi więcej dupy! - po tych słowach echo hukiem zamykanych drzwi rozniosło się po całym domu.
 - No tak teraz to na pewno się nie obudzę Hazz ...- pomyślałam. Zmusiłam się do otwarcia jednego, a potem drugiego oka. Nigdzie nie widziałam lokatego. Usiadłam na kanapie i przede mną na stoliku stał talerz pełen naleśników polanych czekoladą. No nie powiem, postarał się. Moja podświadomość zaczęła analizować rozmowę Niall'a i Harry'ego.  Jasne było to, że mówiąc ONA mieli na myśli MNIE. Tylko do czego im byłam potrzebna. Widocznie ktoś im grozi, oni coś komuś wiszą ale gdzie tu byłam JA?!  Nie rozumiałam zupełnie niczego oprócz kilku w nic nie składających się informacji. One do niczego mnie nie doprowadzały. Jedynym źródłem do, którego powinnam się wtedy udać był  Hazz. Wzięłam kilka głębokich oddechów.  Musiałam być odpowiednio przygotowana przede wszystkim psychicznie. Wstałam i wolnym krokiem  poszłam w stronę kuchni. Tam go nie było. Udałam się więc na górę. Zajrzałam do łazienki, pokoju moich rodziców i nawet garderoby. Nigdzie nie było śladu Harry'ego . Ostatnim wyjściem była moja sypialnia. Uchyliłam lekko drzwi. Nie chciałam znów zobaczyć chłopaka w samych bokserkach, w dodatku leżącego na moim łóżku. Zamiast tego widoku zastałam owszem Hazz'ę ale tym razem stał odwrócony do mnie tyłem miał na sobie już rurki i  coś w ręku. Dokładnie się temu przyglądał jakby trzymał relikwię jakiegoś świętego z przed iluś paru tysięcy lat.
- Co robisz? - na moje słowa napięły mu się mięśnie ale nadal nie odwrócił się w moją stronę.Podeszłam bliżej. Dopiero teraz moja podświadomość zorientowała się, że z nad mojego łóżka zniknęło zdjęcie moje i Summer.  W końcu stanął ze mną twarzą w twarz. Zobaczyłam łzy w kącikach jego oczu. Faktycznie trzymał owe zdjęcie kurczowo w dłoni. Teraz to miałam zupełną pustkę w głowie i zapomniałam już o co miałam zamiar go zapytać. Teraz liczyła się tylko ta chwila. Wyjaśnienie powodu jego łez. Nie mogłam wydusić z siebie jednak żadnego słowa. Widok po prostu mnie zamurował. 
- Z- znasz Summer? - zapytał mnie.
 -Skąd on do kurwy jędzy ją może znać?! Ona nigdy nie zadawała się z takimi typami jak on! Znam ją od dzieciństwa , zawsze wszystko mi mówiła! Razem podejmowałyśmy wszelkie decyzje, wiedziałabym o tym, że zna jakiegoś tam Harry'ego! A on mi wyskakuje z takim tekstem! Czy zamierza do końca zniszczyć mi moje życie! - myślalam.- Co.Do.Cholery.Się.Tu.Właśnie.Dzieje?! 

- To moja jedyna przyjaciółka. Znamy się od dzieciństwa. Skąd o niej cokolwiek wiesz?- Tak bardzo pragnęłam wyczytać coś z jego oczu. Nic nie ukazywały, jakby teraz nie miał żadnych emocji. Lecz to było nie możliwe, przecież płakał. Odłożył delikatnie zdjęcie na biurko i wyszedł z pokoju. Nigdy nie będę w stanie rozszyfrować jego zachowań. Podążałam za nim spragniona jakichkolwiek wyjaśnień zaistniałej sytuacji. Kierował się do drzwi wyjściowych. Nie miałam zamiaru go powstrzymywać. Jego obecność w moim życiu była zbędna. Niepokoiła mnie jedynie myśl, że nie w pełni jestem przekonana do tego co mówi mi mój umysł. Bałam się sama siebie i własnych czynów i przemyśleń. Zwłaszcza tych, które pragnęłyby obecności zielonookiego w moim życiu. A co za tym idzie dziesięciu tysięcy niewyjaśnionych spraw, miliona uciążliwych przemyśleń i dziesiątek pytań pozostawionych bez odpowiedzi. Dotąd szerokim łukiem omijałam osoby, które ciągnęły za sobą sznur właśnie takich problemów. Nie byłam nauczona radzić sobie ze sprawami, które wymagały dłuższego zastanowienia. Rodzice dbali o to abym nie musiała się wysilać nad jakąś błahostką lecz myślała o bardziej znaczącej rzeczy. Wszystko miałam załatwione i niczego nie musiałam się obawiać. Stałam na ostatnim schodku czekając aż Hazz zamknie drzwi. Ten zatrzymał się przed nimi i obrócił  do mnie. Posłał mi delikatny uśmiech chyba tylko dlatego abym nie przejmowała się jego zachowaniem lecz od razu rozpoznałam iż jest on wymuszony .Wyszedł i zostawił mnie samą pośród miliona pytań. Wiedząc, że nie uporam się z moim obecnym stanem sięgnęłam po kieliszek i butelkę wina. Muszę o wszystkim zapomnieć i wyzerować moją głowę, która wtedy do niczego się nie nadawała.
-Trudno, najwyżej jutro zrobię sobie wolne od szkoły, a rodzicom powiem, że źle się czułam. - wymyśliłam swoje usprawiedliwienie. Pierwsza lampka została opróżniona błyskawicznie. Nad drugą trochę medytowałam, a to spowodowało jedynie opóźnienie o 3 minuty aby poszła w ślady pierwszej. W międzyczasie dostałam wiadomość od rodziców, że wracają we wtorek. Jest niedziela więc nie mam powodów do zbędnej paniki. Wypiłam chyba pół butelki i powoli moje myśli odchodziły w zapomnienie. Tego efektu oczekiwałam. Miałam pustkę i byłam spokojna. Sama w swoim własnym świecie bez Harry'ego. Moją upojną chwilę przerwał dźwięk sms'a.  Po omacku otworzyłam wiadomość. Moje źrenice od razu się powiększyły , a oddech uwiązł w gardle. W jednej sekundzie byłam w zupełności trzeźwa. 


***

Mały problem techniczny ale w końcu mi się udało. Mam nadzieję ,że się wam podoba i liczę na opinię.

    ENJOY! 

5 komentarzy:

  1. Fantastyczny! Jejciu co było w tym sms'ie? Zżera mnie ciekawość, co takiego wydarzy się w następnym rozdziale♥ Nie mogę się go doczekać! Kiedy będzie się można spodziewać nn? ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dzisiaj zaczęłam pisać kolejny rozdział ,a że mam ferie to możliwe jest ,że dodam może już jutro ...
      Sama jaram się tym co się wydarzy , a będzie tego spoooro ^^

      Usuń
  2. Jak bym mogla to bym cie zabila .. a takim momencie skończyc kobieto ! :D ale i tak kocham twojego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To było nie fajne.. Nie wiesz, że nie wolno kończyć w takich momentach rozdziału bo skazujesz tym samym czytelników na śmierć ! :D. Ogólnie ff spoko, dużo się dzieje od samego początku i wgl, ale dodaje to uroku temu ff :).
    Wyczekuję kolejnego x
    @EdziaCyrklaff

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny bardzo mi się podoba jesteś w tym dobra pozdrawiam xx ♥

    OdpowiedzUsuń