Nie wiem ile spałam. Miałam nadzieję, że jak najdłużej i kiedy się
obudzę zniknie ten cały powalony świat wokół mnie, a ja znowu znajdę się w
swoim rodzinnym Holmes Chapel wraz z Summer. Jednak tak się nie stało.
Obudziły mnie odgłosy kłótni. Byłam w stanie rozpoznać chrapliwy głos Harry'ego
teraz przepełniony jadem. I drugi. Gdzieś go już słyszałam. Nie mogłam jednak przypomnieć sobie gdzie. W
jednej chwili wszystkie wspomnienia z nocy "porwania" powróciły. To
był Niall. Panika ogarnęła moje ciało i głowę. Pytania nie dawały mi racjonalnie myśleć i
zaśmiecały mój umysł. Postanowiłam pozostać w tej pozycji, w jakiej się
aktualnie znajdowałam czyli na kanapie przykryta kocem.
Nasłuchiwałam ich jakby to ująć niezbyt pozytywnie nastawionej rozmowy. Na
początku nie mogłam się odpowiednio wdrążyć aby zrozumieć tok tej konwersacji
lecz po krótkiej chwili powoli zaczęłam jarzyć o co może chodzić.
- Zabiją nas rozumiesz?! Musimy go zmusić
do spłacenia tego pieprzonego długu! Zawsze coś zawalisz Hazz! Jeśli jej nie
oddasz sam zostaniesz zastrzelony jak pies! Nie mamy czasu!
- Zamknij się, ona śpi! - powiedział
cichszym głosem Harry. - Mam lepszy i szybszy plan. Bez udziału policji. Więc
lepiej zamknij mordę. Spotkamy się dzisiaj u mnie i wszystko wam wyjaśnię. Idź
i nie zawracaj mi więcej dupy! - po tych słowach echo hukiem zamykanych drzwi
rozniosło się po całym domu.
- No tak teraz to na pewno się nie obudzę Hazz ...- pomyślałam. Zmusiłam się do otwarcia jednego, a potem drugiego oka. Nigdzie nie widziałam lokatego. Usiadłam na kanapie i przede mną na stoliku stał talerz pełen naleśników polanych czekoladą. No nie powiem, postarał się. Moja podświadomość zaczęła analizować rozmowę Niall'a i Harry'ego. Jasne było to, że mówiąc ONA mieli na myśli MNIE. Tylko do czego im byłam potrzebna. Widocznie ktoś im grozi, oni coś komuś wiszą ale gdzie tu byłam JA?! Nie rozumiałam zupełnie niczego oprócz kilku w nic nie składających się informacji. One do niczego mnie nie doprowadzały. Jedynym źródłem do, którego powinnam się wtedy udać był Hazz. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Musiałam być odpowiednio przygotowana przede wszystkim psychicznie. Wstałam i wolnym krokiem poszłam w stronę kuchni. Tam go nie było. Udałam się więc na górę. Zajrzałam do łazienki, pokoju moich rodziców i nawet garderoby. Nigdzie nie było śladu Harry'ego . Ostatnim wyjściem była moja sypialnia. Uchyliłam lekko drzwi. Nie chciałam znów zobaczyć chłopaka w samych bokserkach, w dodatku leżącego na moim łóżku. Zamiast tego widoku zastałam owszem Hazz'ę ale tym razem stał odwrócony do mnie tyłem miał na sobie już rurki i coś w ręku. Dokładnie się temu przyglądał jakby trzymał relikwię jakiegoś świętego z przed iluś paru tysięcy lat.
- No tak teraz to na pewno się nie obudzę Hazz ...- pomyślałam. Zmusiłam się do otwarcia jednego, a potem drugiego oka. Nigdzie nie widziałam lokatego. Usiadłam na kanapie i przede mną na stoliku stał talerz pełen naleśników polanych czekoladą. No nie powiem, postarał się. Moja podświadomość zaczęła analizować rozmowę Niall'a i Harry'ego. Jasne było to, że mówiąc ONA mieli na myśli MNIE. Tylko do czego im byłam potrzebna. Widocznie ktoś im grozi, oni coś komuś wiszą ale gdzie tu byłam JA?! Nie rozumiałam zupełnie niczego oprócz kilku w nic nie składających się informacji. One do niczego mnie nie doprowadzały. Jedynym źródłem do, którego powinnam się wtedy udać był Hazz. Wzięłam kilka głębokich oddechów. Musiałam być odpowiednio przygotowana przede wszystkim psychicznie. Wstałam i wolnym krokiem poszłam w stronę kuchni. Tam go nie było. Udałam się więc na górę. Zajrzałam do łazienki, pokoju moich rodziców i nawet garderoby. Nigdzie nie było śladu Harry'ego . Ostatnim wyjściem była moja sypialnia. Uchyliłam lekko drzwi. Nie chciałam znów zobaczyć chłopaka w samych bokserkach, w dodatku leżącego na moim łóżku. Zamiast tego widoku zastałam owszem Hazz'ę ale tym razem stał odwrócony do mnie tyłem miał na sobie już rurki i coś w ręku. Dokładnie się temu przyglądał jakby trzymał relikwię jakiegoś świętego z przed iluś paru tysięcy lat.
- Co robisz? - na moje słowa napięły mu
się mięśnie ale nadal nie odwrócił się w moją stronę.Podeszłam bliżej. Dopiero teraz moja podświadomość zorientowała się, że
z nad mojego łóżka zniknęło zdjęcie moje i Summer. W końcu stanął ze mną twarzą w twarz. Zobaczyłam łzy w kącikach jego
oczu. Faktycznie trzymał owe zdjęcie kurczowo w dłoni. Teraz to
miałam zupełną pustkę w głowie i zapomniałam już o co miałam zamiar go zapytać.
Teraz liczyła się tylko ta chwila. Wyjaśnienie powodu jego łez. Nie mogłam wydusić z siebie jednak
żadnego słowa. Widok po prostu mnie zamurował.
- Z- znasz Summer? - zapytał mnie.
-Skąd on do kurwy jędzy ją może znać?! Ona nigdy nie zadawała się z takimi typami jak on! Znam ją od dzieciństwa , zawsze wszystko mi mówiła! Razem podejmowałyśmy wszelkie decyzje, wiedziałabym o tym, że zna jakiegoś tam Harry'ego! A on mi wyskakuje z takim tekstem! Czy zamierza do końca zniszczyć mi moje życie! - myślalam.- Co.Do.Cholery.Się.Tu.Właśnie.Dzieje?!
-Skąd on do kurwy jędzy ją może znać?! Ona nigdy nie zadawała się z takimi typami jak on! Znam ją od dzieciństwa , zawsze wszystko mi mówiła! Razem podejmowałyśmy wszelkie decyzje, wiedziałabym o tym, że zna jakiegoś tam Harry'ego! A on mi wyskakuje z takim tekstem! Czy zamierza do końca zniszczyć mi moje życie! - myślalam.- Co.Do.Cholery.Się.Tu.Właśnie.Dzieje?!
- To moja jedyna przyjaciółka. Znamy się
od dzieciństwa. Skąd o niej cokolwiek wiesz?- Tak bardzo pragnęłam
wyczytać coś z jego oczu. Nic nie ukazywały, jakby teraz nie miał żadnych
emocji. Lecz to było nie możliwe, przecież płakał. Odłożył delikatnie
zdjęcie na biurko i wyszedł z pokoju. Nigdy nie będę w stanie rozszyfrować jego
zachowań. Podążałam za nim spragniona jakichkolwiek wyjaśnień zaistniałej
sytuacji. Kierował się do drzwi wyjściowych. Nie miałam zamiaru go
powstrzymywać. Jego obecność w moim życiu była zbędna. Niepokoiła mnie jedynie
myśl, że nie w pełni jestem przekonana do tego co mówi mi mój umysł. Bałam się
sama siebie i własnych czynów i przemyśleń. Zwłaszcza tych, które pragnęłyby
obecności zielonookiego w moim życiu. A co za tym idzie dziesięciu tysięcy
niewyjaśnionych spraw, miliona uciążliwych przemyśleń i dziesiątek pytań
pozostawionych bez odpowiedzi. Dotąd szerokim łukiem omijałam osoby,
które ciągnęły za sobą sznur właśnie takich problemów. Nie byłam nauczona
radzić sobie ze sprawami, które wymagały dłuższego zastanowienia. Rodzice
dbali o to abym nie musiała się wysilać nad jakąś błahostką lecz myślała o
bardziej znaczącej rzeczy. Wszystko miałam załatwione i niczego nie musiałam się
obawiać. Stałam na ostatnim schodku czekając aż Hazz zamknie drzwi. Ten zatrzymał się przed nimi i obrócił do mnie. Posłał mi delikatny uśmiech chyba tylko
dlatego abym nie przejmowała się jego zachowaniem lecz od razu rozpoznałam iż
jest on wymuszony .Wyszedł i zostawił mnie samą pośród miliona pytań. Wiedząc, że nie uporam się z moim obecnym stanem sięgnęłam po kieliszek i
butelkę wina. Muszę o wszystkim zapomnieć i wyzerować moją głowę, która wtedy do niczego się nie nadawała.
-Trudno, najwyżej jutro zrobię sobie wolne od szkoły, a rodzicom powiem, że źle się czułam. - wymyśliłam swoje usprawiedliwienie. Pierwsza lampka została opróżniona błyskawicznie. Nad drugą trochę medytowałam, a to spowodowało jedynie opóźnienie o 3 minuty aby poszła w ślady pierwszej. W międzyczasie dostałam wiadomość od rodziców, że wracają we wtorek. Jest niedziela więc nie mam powodów do zbędnej paniki. Wypiłam chyba pół butelki i powoli moje myśli odchodziły w zapomnienie. Tego efektu oczekiwałam. Miałam pustkę i byłam spokojna. Sama w swoim własnym świecie bez Harry'ego. Moją upojną chwilę przerwał dźwięk sms'a. Po omacku otworzyłam wiadomość. Moje źrenice od razu się powiększyły , a oddech uwiązł w gardle. W jednej sekundzie byłam w zupełności trzeźwa.
-Trudno, najwyżej jutro zrobię sobie wolne od szkoły, a rodzicom powiem, że źle się czułam. - wymyśliłam swoje usprawiedliwienie. Pierwsza lampka została opróżniona błyskawicznie. Nad drugą trochę medytowałam, a to spowodowało jedynie opóźnienie o 3 minuty aby poszła w ślady pierwszej. W międzyczasie dostałam wiadomość od rodziców, że wracają we wtorek. Jest niedziela więc nie mam powodów do zbędnej paniki. Wypiłam chyba pół butelki i powoli moje myśli odchodziły w zapomnienie. Tego efektu oczekiwałam. Miałam pustkę i byłam spokojna. Sama w swoim własnym świecie bez Harry'ego. Moją upojną chwilę przerwał dźwięk sms'a. Po omacku otworzyłam wiadomość. Moje źrenice od razu się powiększyły , a oddech uwiązł w gardle. W jednej sekundzie byłam w zupełności trzeźwa.
***
Mały problem techniczny ale w końcu mi się udało. Mam nadzieję ,że się wam podoba i liczę na opinię.
ENJOY!
Fantastyczny! Jejciu co było w tym sms'ie? Zżera mnie ciekawość, co takiego wydarzy się w następnym rozdziale♥ Nie mogę się go doczekać! Kiedy będzie się można spodziewać nn? ♥
OdpowiedzUsuńJuż dzisiaj zaczęłam pisać kolejny rozdział ,a że mam ferie to możliwe jest ,że dodam może już jutro ...
UsuńSama jaram się tym co się wydarzy , a będzie tego spoooro ^^
Jak bym mogla to bym cie zabila .. a takim momencie skończyc kobieto ! :D ale i tak kocham twojego bloga ;)
OdpowiedzUsuńTo było nie fajne.. Nie wiesz, że nie wolno kończyć w takich momentach rozdziału bo skazujesz tym samym czytelników na śmierć ! :D. Ogólnie ff spoko, dużo się dzieje od samego początku i wgl, ale dodaje to uroku temu ff :).
OdpowiedzUsuńWyczekuję kolejnego x
@EdziaCyrklaff
Świetny bardzo mi się podoba jesteś w tym dobra pozdrawiam xx ♥
OdpowiedzUsuń