Co ja miałam niby wtedy zrobić? Nie powiem, że ten widok mi się nie
podobał. Musiałam przyznać iż był on wręcz oszałamiający. Pięknie wyrzeźbione
ciało, lekko opalona skóra, która osłaniała dobrze zbudowane mięśnie. Harry
pokryty był tatuażami. Nie wiem ile ich było ale ponad 15 na pewno. Na piersi
widniały dwie jaskółki, a symetrycznie poniżej nich na samym środku
przepiękny motyl. Nigdy wcześniej nie było mi dane zobaczyć żywego bóstwa na własne oczy.
-Dobra
Ell, przystopuj bo jeszcze orgazmu dostaniesz...- skarciłam się w myślach. Trochę głupio się czułam
ponieważ nie wiedziałam ile tak stałam. Modliłam się aby ten czas nie
przekraczał no może z 30 sekund. Oderwałam wzrok od ciała zielonookiego i
przeniosłam go na jego twarz. Rozciągał się na niej wesoły uśmiech, który
uwidaczniał cudne dołeczki. Jego oczy świeciły dumą i satysfakcją. Były bardzo
jasne i w pewien sposób szczęśliwe. Po prostu piękne. Kiedy w końcu się
ogarnęłam fala zakłopotania przyszła ze zdwojoną siłą. Czułam jak moje policzki
wręcz parzą od stresu wyrządzonym bezpardonowym zachowaniem chłopaka.
-Zrób coś
Ell - podpowiadała mi moja jak zawsze niezawodna podświadomość. Zebrałam w
sobie całą moją odwagę i resztki dumy. Jej w ostatnim czasie coraz bardziej mi
brakowało. Jest to oczywiście spowodowane tymi wszystkimi zdarzeniami w nowej szkole no i teraz się okazuje że nie tylko. W końcu postanowiłam ruszyć swój tyłek bo
pewnie wyglądałam jak ostatnia ofiara losu, która nigdy w życiu nie widziała
prawie nagiego boga. Próbując w jak największym stopniu unikać spojrzenia
Harry'ego podjęłam próbę odnalezienia mojego telefonu. Starałam przypomnieć
sobie gdzie ostatnio go używałam. Sięgnęłam do szafy z ubraniami i o dziwo
między dwiema bluzkami znalazłam mojego iPhon'a. Musiałam wyglądać jak małe
dziecko, które odszukało swojego misia przed snem. Odblokowałam ekran i od razu
wyświetliła się wiadomość od Chloe. Trochę się wkurzyła, że wyszłam z klubu ale
nie miałam serca zawracać jej tym wszystkim dupy bo byłam wręcz pewna, że
zacznie się martwić i zwoła sztab kryzysowy. Odpisałam jej tylko, że jestem w
domu i, że wszystko jest ok. Tak na prawdę nic nie był ok. Spojrzałam na godzinę. Matko, przez to całe zamieszanie w ogóle pogubiłam się w mojej orientacji czasowej. Nie wiem ile siedziałam w tej piwnicy, ani o której uwolnił mnie Harry. Byłam więc zaskoczona faktem iż jest 11 w niedzielę. Impreza była w piątek, jezu czyli w piwnicy siedziałam prawie 24 godziny! O mało co i bym zapomniała, że jestem w tym pokoju z Harry'm. Z nie byle jakim Harry'm. Z
Harry'm w samych bokserkach i z uśmiechem wyższości na twarzy. Dalej udając, że
go nie widzę jak najzwyczajniej na świecie wyszłam z pokoju, kierując się do
kuchni. Mój brzuch domagał się jakiegokolwiek pożywienia. Niezbyt mnie to dziwiło. Cały dzień spędziłam bez jedzenia nadal otumaniona narkotykami. Kiedy dotarłam do
mojego celu postanowiłam zrobić sobie naleśniki. Co jak co ale tego mi w tej
chwili trzeba było. Usłyszałam, że mój gość schodzi ze schodów.
- Błagam miej spodnie,
błagam miej spodnie - modliłam się wraz z moją podświadomością. Poczułam jego
zapach tuż za sobą jednak nie miałam odwagi się do niego odwrócić. Wyjęłam
patelnię i zabrałam się za przygotowywanie ciasta. Starannie łączyłam ze sobą
składniki uważając aby nie popełnić jakiegoś błędu. Moje ruchy były bacznie
obserwowane przez mojego załóżmy Harry'ego. Jego głos przerwał panującą wokół
ciszę.
- Czy nadal zamierzasz mnie ignorować Ell?
- TAK! TAK! TAK! Chciałam mu to wykrzyczeć prosto w twarz ale wtedy moje
przedsięwzięcie nie miałoby jakiegokolwiek sensu. Ucieszyłby się jeszcze zapewne
widząc, że jego osoba wywołuje na mnie takie emocje. Milczałam więc mając
szczerą nadzieję, że w końcu opuści mój dom. Lecz chyba on miał trochę
inne zamiary. Obrócił mnie przodem do siebie. Starałam patrzeć się wszędzie
tylko nie w jego oczy. Chwycił mój podbródek w swoją przeogromną dłoń i zmusił
abym przeniosła swój wzrok na niego. Skanował moją twarz, a ja starałam się wyczytać
emocje jakie ogarniają go w tej chwili. Czy jest wściekły za to, że go
ignoruję, czy może rozbawiony faktem, iż tak mnie stresuje? Nic nie dało się
ujrzeć.
Nic, pustka. Był jak skała - nie do ruszenia.
-Pomyślałem sobie ... Może żeby ułatwić ci
trochę życie zrobię dla ciebie kolację. Ale chyba już zaczęłaś. Pozwól, że
dokończę.
- Ale ...
- Nie ma żadnego "ale" Ell, idź
do salonu - Nikt, a zwłaszcza ON nie mógł rozkazywać mi w moim własnym domu!
Tego było już za wiele.
- A co jeśli nie chcę.
- Nie zmuszaj mnie do tego abym siłą cię
tam zaniósł - w jednym momencie wszystkie żyłki na jego szyi napięły się.
- To jest mój dom i to chyba ja będę decydować co mam w danej chwili zrobić i gdzie mam być! - trochę mnie poniosło. Jego oczy przybrały niepokojący, ciemniejszy odcień. Widać, że ledwo kontroluje swój gniew chociaż może w tym wypadku nawet i furię. Nie powiem trochę się bałam. Analizowałam co może mi zrobić. Czy będzie zdolny do tego aby mnie uderzyć? W jednej chwili przerzucił mnie sobie przez ramię. Tak jakbym w ogóle nic nie ważyła. Teraz byłam pewna - nadal był w samych bokserkach. Ignorując idealną okazje do podziwiania jego tyłka zaczęłam krzyczeć aby mnie puścił ale on zdawał się na to w zupełności nie reagować. Niósł mnie w wcześniej wspomnianym kierunku - do salonu. Położył mnie na kanapie.
- Tak jak już wcześniej wspomniałem, zawszę robię to co chcę. - powiedział to i wyszedł zamykając za sobą drzwi do kuchni. Próbowałam się w tym wszystkim połapać ale było to dla mnie zbyt zagmatwane. Zmęczona tym paskudnym dniem okryłam się szczelnie kocem i zasnęłam. Jednak mój spokój nie trwał długo ...
***
Nie rozumiem, jak ona mogła zająć się próbami wydostania z jego ramion, zamiast podziwiać jego tyłek... Hahaha.
OdpowiedzUsuńboskie b o s k i e BOSKIE B O S K I E
To tyle ode mnie xx
wspaniały *.* @Im_HereFor_You
OdpowiedzUsuńJfjjdbggxjebcrhdjwvcehshfurb cudny .... Prossze dalejjjjjj ! :*
OdpowiedzUsuń