piątek, 14 lutego 2014

ROZDZIAŁ 7


Co ja miałam niby wtedy zrobić? Nie powiem, że ten widok mi się nie podobał. Musiałam przyznać iż był on wręcz oszałamiający. Pięknie wyrzeźbione ciało, lekko opalona skóra, która osłaniała dobrze zbudowane mięśnie. Harry pokryty był tatuażami. Nie wiem ile ich było ale ponad 15 na pewno. Na piersi widniały dwie jaskółki, a symetrycznie poniżej nich  na samym środku przepiękny motyl. Nigdy wcześniej nie było mi dane zobaczyć żywego bóstwa na własne oczy.
 -Dobra Ell, przystopuj bo jeszcze orgazmu dostaniesz...- skarciłam się w myślach. Trochę głupio się czułam ponieważ nie wiedziałam ile tak stałam. Modliłam się aby ten czas nie przekraczał no może z 30 sekund. Oderwałam wzrok od ciała zielonookiego i przeniosłam go na jego twarz. Rozciągał się na niej wesoły uśmiech, który uwidaczniał cudne dołeczki. Jego oczy świeciły dumą i satysfakcją. Były bardzo jasne i w pewien sposób szczęśliwe. Po prostu piękne. Kiedy w końcu się ogarnęłam fala zakłopotania przyszła ze zdwojoną siłą. Czułam jak moje policzki wręcz parzą od stresu wyrządzonym bezpardonowym zachowaniem chłopaka.
 -Zrób coś Ell - podpowiadała mi moja jak zawsze niezawodna podświadomość. Zebrałam w sobie całą moją odwagę i resztki dumy. Jej w ostatnim czasie coraz bardziej mi brakowało. Jest to oczywiście spowodowane tymi wszystkimi zdarzeniami w nowej szkole no i teraz się okazuje że nie tylko. W końcu postanowiłam ruszyć swój tyłek bo pewnie wyglądałam jak ostatnia ofiara losu, która nigdy w życiu nie widziała prawie nagiego boga. Próbując w jak największym stopniu unikać spojrzenia Harry'ego podjęłam próbę odnalezienia mojego telefonu. Starałam  przypomnieć sobie gdzie ostatnio go używałam. Sięgnęłam do szafy z ubraniami i o dziwo między dwiema bluzkami znalazłam mojego iPhon'a. Musiałam wyglądać jak małe dziecko, które odszukało swojego misia przed snem. Odblokowałam ekran i od razu wyświetliła się wiadomość od Chloe. Trochę się wkurzyła, że wyszłam z klubu ale nie miałam serca zawracać jej tym wszystkim dupy bo byłam wręcz pewna, że zacznie się martwić i zwoła sztab kryzysowy. Odpisałam jej tylko, że jestem w domu i, że wszystko jest ok. Tak na prawdę nic nie był ok. Spojrzałam na godzinę. Matko, przez to całe zamieszanie w ogóle pogubiłam się w mojej orientacji czasowej. Nie wiem ile siedziałam w tej piwnicy, ani o której uwolnił mnie Harry. Byłam więc zaskoczona faktem iż jest 11 w niedzielę. Impreza była w piątek, jezu czyli w piwnicy siedziałam prawie 24 godziny! O mało co i bym  zapomniała, że jestem w tym pokoju z Harry'm. Z nie byle jakim Harry'm. Z Harry'm w samych bokserkach i z uśmiechem wyższości na twarzy. Dalej udając, że go nie widzę jak najzwyczajniej na świecie wyszłam z pokoju, kierując się do kuchni. Mój brzuch domagał się jakiegokolwiek pożywienia. Niezbyt mnie to dziwiło. Cały dzień spędziłam bez jedzenia nadal otumaniona narkotykami. Kiedy dotarłam do mojego celu postanowiłam zrobić sobie naleśniki. Co jak co ale tego mi w tej chwili trzeba było. Usłyszałam, że mój gość schodzi ze schodów. 
- Błagam miej spodnie, błagam miej spodnie - modliłam się wraz z moją podświadomością. Poczułam jego zapach tuż za sobą jednak nie miałam odwagi się do niego odwrócić. Wyjęłam patelnię i zabrałam się za przygotowywanie ciasta. Starannie łączyłam ze sobą składniki uważając aby nie popełnić jakiegoś błędu. Moje ruchy były bacznie obserwowane przez mojego załóżmy Harry'ego.  Jego głos przerwał panującą wokół ciszę. 
- Czy nadal zamierzasz mnie ignorować Ell? - TAK! TAK! TAK! Chciałam mu to wykrzyczeć prosto w twarz ale wtedy moje przedsięwzięcie nie miałoby jakiegokolwiek sensu. Ucieszyłby się jeszcze zapewne widząc, że jego osoba wywołuje na mnie takie emocje. Milczałam więc mając szczerą nadzieję, że w końcu opuści mój dom. Lecz chyba on miał trochę inne zamiary. Obrócił mnie przodem do siebie. Starałam patrzeć się wszędzie tylko nie w jego oczy. Chwycił mój podbródek w swoją przeogromną dłoń i zmusił abym przeniosła swój wzrok na niego. Skanował moją twarz, a ja starałam się wyczytać emocje jakie ogarniają go w tej chwili. Czy jest wściekły za to, że go ignoruję, czy może rozbawiony faktem, iż tak mnie stresuje? Nic nie dało się ujrzeć. 
Nic, pustka. Był jak skała - nie do ruszenia. 
-Pomyślałem sobie ... Może żeby ułatwić ci trochę życie zrobię dla ciebie kolację. Ale chyba już zaczęłaś. Pozwól, że dokończę. 
- Ale ...
- Nie ma żadnego "ale" Ell, idź do salonu - Nikt, a zwłaszcza ON nie mógł rozkazywać mi w moim własnym domu! Tego było już za wiele.
- A co jeśli nie chcę. 
- Nie zmuszaj mnie do tego abym siłą cię tam zaniósł - w jednym momencie wszystkie żyłki na jego szyi napięły się. 
- To jest mój dom i to chyba ja będę decydować co mam w danej chwili zrobić i gdzie mam być! - trochę mnie poniosło.  Jego oczy przybrały niepokojący, ciemniejszy odcień. Widać, że ledwo kontroluje swój gniew chociaż może w tym wypadku nawet i furię. Nie powiem trochę się bałam. Analizowałam co może mi zrobić. Czy będzie zdolny do tego aby mnie uderzyć? W jednej chwili przerzucił mnie sobie przez ramię. Tak jakbym w ogóle nic nie ważyła. Teraz byłam pewna - nadal był w samych bokserkach. Ignorując idealną okazje do podziwiania jego tyłka zaczęłam krzyczeć aby mnie puścił ale on zdawał się na to w zupełności nie reagować. Niósł mnie w wcześniej wspomnianym kierunku - do salonu. Położył mnie na kanapie.
- Tak jak już wcześniej wspomniałem, zawszę robię to co chcę. - powiedział to i wyszedł zamykając za sobą drzwi do kuchni. Próbowałam się w tym wszystkim połapać ale było to dla mnie zbyt zagmatwane. Zmęczona tym paskudnym dniem okryłam się szczelnie kocem i zasnęłam. Jednak mój spokój nie trwał długo ... 



***

Mam nadzieję ,że się wam podoba i przepraszam ,że tak późno ^^


3 komentarze:

  1. Nie rozumiem, jak ona mogła zająć się próbami wydostania z jego ramion, zamiast podziwiać jego tyłek... Hahaha.
    boskie b o s k i e BOSKIE B O S K I E
    To tyle ode mnie xx

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniały *.* @Im_HereFor_You

    OdpowiedzUsuń
  3. Jfjjdbggxjebcrhdjwvcehshfurb cudny .... Prossze dalejjjjjj ! :*

    OdpowiedzUsuń