piątek, 25 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 19


 "Jest daleko od ciebie" . Jedyna osoba, która przychodziła mi teraz na myśl to Luke. Ale przecież on nie miał powodu aby kłamać. Zawsze mówiliśmy sobie prawdę. To ja byłam jedną z pierwszych osób, które dowiedziały się o jego przynależności do gangu w Holmes Chapel. Mi mógł powiedzieć wszystko... 
Była niedziela. Zawaliłam praktycznie cały tydzień szkoły więc musiałam nadrobić cokolwiek aby nie mieć zbyt dużych kłopotów w poniedziałek. Zadzwoniłam do Chloe z prośbą o lekcje. Po prawie półgodzinnej rozmowie, złożonej głównie z pytań mojej koleżanki uzyskałam to czego chciałam. Po odrobieniu wszelkich prac mogłam zająć się sobą. Rodzice mieli swoje zajęcia. Nie obchodziło ich teraz za bardzo co porabia ich córeczka lub czy dobrze się czuje. Zawsze tacy byli... 

Do głowy przyszła mi bardzo kusząca myśl. Ubrałam pospiesznie bluzę i powiadamiając rodziców o tym, iż wychodzę znalazłam się w końcu poza domem. Szłam stawiając spore kroki aby jak najprędzej znaleźć się w upragnionym miejscu. Słońce chyliło się już ku zachodowi ale ja dokładnie wiedziałam jakie rzeczy mogę zobaczyć dokładnie o tej porze. Wkroczyłam do lasu. Szłam mało uczęszczaną ścieżką, patrząc za siebie. Musiałam mieć pewność, że nikt nie przeszkodzi mi w mojej wyprawie. Kiedy byłam już prawie na miejscu usłyszałam odgłos łamanej gałązki. Znieruchomiałam wręcz natychmiastowo. Próbowałam zarejestrować, z której strony dochodził ten niepokojący dźwięk. Jedyne co byłam w stanie usłyszeć to mój oddech i nic innego. Panowała zupełna  c i s z a. Myśląc, że to zapewne niegroźne  zwierzątko ruszyłam dalej przed siebie. Kiedy w końcu dotarłam widok zaparł mi dech w piersi. Stałam na małym drewnianym moście, a pode mną płynął niczym nie wzruszony błękitny strumyk. Światło zachodzącego słońca oświetlało moją twarz i ogrzewało ciało. Kiedyś często przychodziłam w to miejsce podczas wakacji. Przyjeżdżaliśmy do Londynu co roku do zmarłej już ciotki Lilly. Ostatni raz byłam tu trzy lata temu. Od tego czasu nie odwiedzaliśmy już  tego miasta. To specjalnie dla mnie tata zbudował ten "kameralny" mostek - abym mogła zawsze bez problemu podziwiać niebywałe zachody płonącej kuli. Nigdy nie przyprowadziłam nikogo w to miejsce. Nikt go jeszcze nie widział. Było tylko moje, przynajmniej taką miałam nadzieję...
Usiadłam, a moje nogi zwisały luźno nad wodą. Pomimo tego, że żadna osoba nie powinna mieć zielonego pojęcia o tym miejscu czułam się dziwnie obserwowana. Rozglądałam się wokół, aż mój wzrok przykuła czyjaś sylwetka siedząca na ściętym pniu drzewa. Zielone oczy bacznie wpatrywały się we mnie. Na początku myślałam, że to zwykły bezdomny lecz po krótkiej chwili zastanowienia, wyjaśnienie tożsamości intruzja przyprawiło mnie o potężne palpitacje serca. Kiedy miałam się zerwać do ucieczki odezwał się swoim jak zwykle zachrypniętym głosem. To skutecznie zatrzymało mnie w miejscu.

- Nie odchodź Elle. - był w pełni opanowany. Czasami zastanawiałam się czy aby na pewno nie jest na jakiś środkach uspakajających. Stałam nadal na mostku z szeroko otwartymi oczyma. Nie miałam pojęcia jakim pieprzonym cudem trafił w to miejsce albo z jaką precyzją musiał mnie śledzić - wybitną...
Zwlókł się z pnia i ruszył powolnym krokiem w moją stronę. Był niemal pewny, że się nigdzie nie ruszę. Postanowiłam pozbyć go jego własnych złudzeń. Odwróciłam się w przeciwną stronę i zaczęłam przedzierać się przez gałęzie krzaków. Nie patrzyłam za siebie ale mogłam niemal wyczuć, że podąża za mną z szerokim uśmiechem przypiętym do twarzy. Czułam się jak mała myszka, która próbuje uciec do nieistniejącej dziury przed strasznym, czarnym kotem. Nagle poczułam na ramieniu jego uścisk. Był na tyle mocny, że musiałam się zatrzymać. Stałam tyłem do Harry'ego. Na szyi czułam tylko jego ciężki oddech, który przyprawiał mnie o nieustępliwe fale dreszczy. Zbliżył się jeszcze bardziej i szepnął  do ucha:

- Chciałem ci tylko pokazać, że nie jestem tak straszny jak myślisz. 
- Co w związku z tym? - odpowiedziałam niepewnie.
- Porozmawiaj ze mną... - powiedział jakby było to wręcz oczywiste. Odwróciłam się do niego przodem. Nasze twarze dzieliły zaledwie cztery centymetry. Wyzywająco patrzyłam się w te zielone oczy i zastanawiałam się nad właściwą odpowiedzią. Byłam strasznie ciekawa tego co może mi przekazać, co może mi   u d o w o d n i ć.
Pokiwałam lekko głową, na znak, że jestem przychylna jego propozycji. Kąciki  ust Harry'ego uniosły się minimalnie w górę. Chwycił moją dłoń, już tym razem znacznie delikatniej i pociągnął w stronę mostku. Usiadł na nim i poklepał miejsce obok siebie.  Pewnie z daleka wyglądaliśmy jak cudownie zakochana para właśnie świętująca piątą rocznicę związku. Tak nie było...

- To o czym chcesz porozmawiać? - powiedziałam ostentacyjnie. 
- Dlaczego się mnie boisz Elle?
- Nie boję się ciebie...
- Nie rozśmieszaj mnie Ell. - widać, że znacznie poprawiłam mu humor.
- Jesteś wszędzie gdzie ja i akurat w czasie, w którym nie powinno cię być.
- To czysty przypadek. - odrzekł obojętnie.
- Czyli czystym przypadkiem nazywasz to, że widziałam ciebie i Louis'a na plaży wczoraj? - uśmiech zszedł mu z twarzy, a na jego miejsce wskoczył wyraźny grymas.
- Miałem ważne sprawy do załatwienia w Holmes Chapel. To, że postanowiliśmy zejść na plażę zobaczyć co się dzieje nie było moją winą. - odrzekł w pełni poważnie. Przełknęłam gulę formującą się w moim gardle, utrudniającą oddychanie. Nie wierzyłam mu. Nie wierzyłam, że wszystkie te spotkania to czysty zbieg okoliczności. 
Nie tyle razy...
Po kilki minutach "traumatycznej" jak dla mnie ciszy postanowiłam się odezwać.

- Opowiedz mi coś o sobie. - spojrzał na mnie lekko zaintrygowany. 
- Mianowicie?
- Gdzie się urodziłeś, czy masz rodzeństwo? I tak właściwie ile masz lat, bo wyglądasz staro. - na ostatnie słowa zaśmiał się cicho. Widać, że jego nastrój zmienił się diametralnie. 
- A więc, urodziłem się w Holmes Chapel. Mam starszą siostrę, o imieniu Gemma. Oraz masz rację, nie jestem w twoim wieku. Mam dwadzieścia lat. 
- Ile lat ma twoja siostra?
- Ma dwadzieścia cztery lata. 
- Oh. - jedynie na taką odpowiedź było mnie wtedy stać. Nie chciałam dopuścić aby między nami znów zapanowała niezręczna cisza, lecz nie miałam żadnych pomysłów na dalszy ciąg naszej konwersacji. 
- Chcesz popuszczać statki? - odezwał się po chwili Harry. W jego oczach mogłam zobaczyć dziecinną radość z zaproponowanego pomysłu. 
- Statki? - zapytałam niepewnie. 
- No, nie mów mi, że ich nigdy nie puszczałaś. To najlepsza rzecz na świecie! 
- Tak się składa, że nie wiem co to...
- Dziewczyno, straciłaś dzieciństwo. Chodź, nauczę cię! - chwycił mnie za rękę i pomógł wstać. Pobiegł szybko do pierwszego lepszego drzewa i oderwał od jego pnia korę. Następnie scyzorykiem wyjętym wcześniej z kieszeni wydrążył w niej małe zagłębienie. Urwał niewielki kawałek jakiegoś patyczka i wbił w dziurę. Na patyk nadział listek. Dumny oglądał swoje dzieło po czym pokazał mi. Cieszył się jak mały chłopiec, który zrobił nie wiadomo jak cudowną rzecz. 

- Widzisz? To jest dopiero sztuka życia. - jego twarz pokrywał ogromnych rozmiarów uśmiech. Ostrożnie podał mi statek. Obejrzałam go ze wszystkich stron, po części aby Harry czuł się doceniony... Wziął go ode mnie i zbliżył się do wody. Delikatnie "położył" dzieło na tafli . Strumyk porwał statek ze sobą. Staliśmy tak i podziwialiśmy zabawkę Harry'ego odpływającą wraz z nurtem.  Potem również i ja wkręciłam się w konstruowanie przeróżnych "obiektów pływających". Nasza zabawa trwałaby pewnie dalej w najlepsze gdybym nie spostrzegła, że słońce już dawno temu zaszło. 

- Wiesz, chyba powinniśmy się już zbierać. Od dawna jest ciemno. - pomimo, że nie widziałam dokładnie twarzy Harry'ego to mogłam dostrzec, że spochmurniała. Wbrew wszystkim moim przypuszczeniom chwycił mnie za rękę i skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Dziwnie czułam się idąc z nim w  t e n  sposób. Nie odważyłam się na niego spojrzeć. Obawiałam się, że jego humor znów ulegnie zmianie. Wyszliśmy z lasu. Ulice oświetlone były niewielką ilością światła pochodzącego ze starych latarni. Po kilkunastu minutach marszu dotarliśmy do mojego domu. 

- Dziękuję za to, że mnie zatrzymałeś. Świetnie się bawiłam. - powiedziałam nieśmiało.
- To ja ci dziękuję Ell. Za to, że mi zaufałaś i za twoją obecność. 
Przytuliłam go delikatnie. Nadal nie chciałam aby wyobrażał sobie nie wiadomo co. Nie ufałam mu ze względu na brak odpowiedzi, dotyczących najważniejszych pytań. Harry zbyt dużo skrywał. Zbyt dużo...
Kiedy weszłam do domu zastałam niezwykle wyczekiwany widok.

- Luke?



***
Dziękuję Wam za ostatnie komentarze. Z nimi pisze się o wiele lepiej. ;)
Mam nadzieję, że ten rozdział przekonał Was trochę do Harry'ego, lecz nie wszystko jest takie, na jakie wygląda...



8 komentarzy:

  1. Aha aha, ja już tutaj cała w amorach i w końcu ulga "Harry jest ok", odprowadza Ell za rękę do domu, puszczają statki, a ty w notce dowalasz "nie wszystko jest takie, na jakie wygląda". ;-;
    Ja już prawie go wykreśliłam z listy podejrzanych!
    Czujność.

    Było romantycznie. Tajemniczo. Harrya pełno sekretów, ale wygląda na otwartego jeśli tylko go się o coś spyta. Przynajmniej w wypadku Ell.
    Jak ona mogła nie zauważyć, że on siedzi na rym pieńku? XD
    Podoba mi się pomysł z "sekretnym miejscem". To przybliża czytelnika do bohaterki i nadaje opowiadaniu taki urok. Zdecydowanie pasuje do takiej historii.
    Heri, Heri, Heri... Czyli te wszystkie twoje pojawienia się we właściwym miejscu i czasie to przypadek?
    Harry Potter też pojawiał się zawsze we właściwej chwili. Albo raczej nie właściwej, ale przełomowej.
    Tak czy siak, trudno mi uwierzyć w przypadek tych wszystkich zdarzeń.
    Przepraszam, możliwe, że mi się pomyliło z innym opowiadaniem, ale czy to nie Harry siedział sobie jakby nigdy nic na blacie w kuchni w domu Ell, przedtem włamując się, ponieważ Ell nie odbierała komórki?

    Luke wrócił!
    Jestem ciekawa czy 'załatwił' te wszystkie sprawy, jak to zrobił i z kim.
    I czy czasem nie ma lima pod okiem albo pęknętej wargi.
    W mojej wyobraźni Luke w twoim opowiadaniu wygląda jak Luke Hemmings z 5SOS i to mi tak zajebiście pasuje. *-*

    Zdziwiło mnie, że Harry był taki spokojny. Żadnych dziwnych słów, gróźb, kłótni, podrywów, nic nie sugerował, nie zastraszał ani nie zachowywał się dziwnie w jakikolwiek inny sposób.
    Jakby rzeczywiście połknął jakieś tabletki na uspokojenie.
    A może herbatka z melissą?

    Romantyczny rozdział. Statki z kory to oryginalny pomysł. Dużo opisów i bardzo dobrze! Fajnie, że opisałaś las, pogodę, ogólnie bardzo dobrze. Łatwiej sobie wszystko wyobrazić. :)

    I jak święta? Wypoczełaś?
    Dzisiaj zaczyna się trasa! Ale wyskoczyli z tą godziną, co nie? 2:00!

    Czekam na następny rozdział i wyjaśnienia Luke'a c:
    *Kopię Cię w tyłek na szczęście i dużo weny*
    Trzymaj się skarbie, miłego dnia jutro, pojutrze, po pojutrze, ogólnie miłego dnia każdego dnia i dobranoc! xx
    - super pro tajemnicza Ol

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie święta minęły strasznie szybko i stwierdzam, że n i e n a w i d z ę już jajek... :)
    Co do trasy to KTO wymyśla taką godzinę?! Boże... Powinna być jakoś tak ogólnie dostępna czy coś.
    Masz rację, to Hazz włamał się Ell do domu kiedy nie odbierała telefonu.
    A i jeszcze Luke... też wyobrażam go sobie jako Hemmings'a xD
    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite! Tak długo czekałam na "romantycznego Harry'ego", i w dodatku te statki.
    Dobiłaś mnie! Z niecierpliwością czekam na nexta!
    Całuski!
    Oliwia xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Niecierpliwie czekam na next, BARDZO mnie zaciekawiło Twoje opowiadanie. Obserwujemy? xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie taki Harry, którego uwielbiam. Zdziwiło mnie trochę, że nie było żadnych dwuznacznych tekstów ani niczego takiego.
    Fabuła zaczyna się poważnie rozkręcać. Bardzo mnie to cieszy.
    Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny, jak zawsze zresztą ^^ Fajnie, że pokazałaś Harry'ego z innej strony :) Nurtuje mnie kim może być tajemniczy "K". I jeszcze to że Luke wrócił ;D To ja czekam na następny rozdział. Obyś miała dużo weny ;)
    Całuski :**
    ~Nix

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo fajny masz styl pisania, podoba mi się :) Jest na prawdę fajnie. Takie trochę Tolkien'owski styl pisania, dużo opisów :D Romantycznie i tajemniczo moje ulubione połączenie. Przypadek tych wszystkich sytuacji? Nie sądzę xd Chyba będę wpadać tutaj częściej. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny blog i styl pisania. Czekam na next! :*
    Zapraszam też do mnie: imagineforest.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń