czwartek, 13 marca 2014

ROZDZIAŁ 13


Wpatrywałam się w niego jakbym nie dowierzała, że faktycznie może tam stać. Z natłoku wrażeń miałam lekko uchyloną buzię. Harry też wydawał się zaskoczony moją obecnością w mieszkaniu Luke'a, lecz to chyba on miał znacznie mniej powiązań z nim, niż ja. Próbowałam opanować natarczywe myśli i nieustannie szybkie bicie mojego serca. W końcu stanął za mną Luke. Spojrzałam na niego. Mina, która w bardzo krótkim czasie uformowała się na jego twarzy zmroziła mi krew w żyłach. Z jego włosów nadal kapała woda. Tkwiliśmy tak w przedsionku, a żadne z nas nie odezwało się słowem. Moja ręka lekko trąciła dłoń Luke'a. Dokładnie nie wiem co chciałam przez to osiągnąć. Może pocieszyć, dodać otuchy albo odwagi? Postanowiłam zostawić ich samych. W końcu to Hazz przyszedł raczej do mojego kumpla niż do mnie. Lecz chociaż raz ujrzałam zupełnie skonsternowaną i całkowicie zaskoczoną minę mojego "prześladowcy". Usiadłam na kanapie w salonie i podsunęłam nogi do mojego brzucha. Słyszałam tylko ciche szepty, a potem zamykanie drzwi wejściowych. Było to dla mnie jasnym znakiem, że rozmowa jest poza zasięgiem mojej osoby.  Mogłam się łatwo domyślić, że wczorajszym "gościem" był właśnie Harry. Na siłę próbowałam znaleźć jakieś sprawy, które mogłyby łączyć mojego kumpla z tym parszywcem. Po jakiś podajże 20 minutach wrócił Luke. Zajął miejsce na przeciwko mnie, siadając w białym, dużym fotelu. Zebrałam w sobie ostatnie strzępki odwagi.
- Czy nie należy mi się chociażby słowo wyjaśnienia? - zaczęłam niepewnie.
- To na prawdę trudne Ell. - westchnął - Powiedzmy, że nie możesz wiedzieć wszystkiego. Robię to tylko ze względu na twoje bezpieczeństwo. Mogę jedynie powiedzieć, że nic ci już nie grozi. Jakbyś jeszcze kiedykolwiek, gdziekolwiek dostała jakieś sms'y, listy czy coś takiego masz mi o tym natychmiast powiedzieć, jasne? - w odpowiedzi kiwnęłam tylko delikatnie głową i rzuciłam się Luke'owi na szyję. Wiedziałam, że niczego więcej się już nie dowiem i nie mam co dalej drążyć tematu. Mogłam jedynie snuć przypuszczenia i teorie dotyczące znajomości mojego przyjaciela z Harry'm. Dotarła do mnie niezbyt pocieszająca rzeczywistość. Mój dom jest zrujnowany... 
- Ej, co się stało? - zapytał opiekuńczo.
- Nic, tylko... Przypomniałam  sobie co stało się z moim domem. I w jakim jest teraz stanie. - mówiąc to kilka łez ściekło po moim policzku. Poczułam delikatnie głaskanie po policzku. 
- Nie martw się. Namówię kumpli aby pomogli nam z remontem. Wszystko będzie dobrze. - zapewnił mnie. 
- Nam?
- Ell, wszystkie twoje problemy prędzej czy później stają się moimi. Lecz jestem  tym bardziej niż zaszczycony bo wtedy czuję, że jestem ci na prawdę potrzebny. - powiedział to i szeroko się uśmiechnął. Zawsze tworzył wokół siebie aurę pełną optymizmu. Nawet wtedy kiedy był jeszcze w gangu i  handlował dragami. Wszystkie zbędne rzeczy zostawiał w "pracy", a względem mnie był zwyczajnym chłopakiem, którego jedynym problemem był brak zasięgu w metrze. Wysłałam rodzicom wiadomość, o tym, że koledzy Luke'a zamierzają pomóc nam w remoncie i, iż niedługo przyjedziemy. Każde z nas się oporządziło i ruszyliśmy w drogę. Luke podczas jazdy wysyłał jeszcze wszystkim sms'y z zapytaniem o pomoc i adresem. Co chwila dźwięki sygnału oznajmiającego nową wiadomość rozbrzmiewały w całym samochodzie. Właściwie to nie wiem jacy "kumple" mieli przyjść. Miałam tylko nadzieję, że nie będą to kryminaliści. Kiedy dotarliśmy już pod moje dotychczasowe miejsce zamieszkania coś ścisnęło moje serce. Tłumaczyłam sobie w myśli, że muszę zmierzyć się z tym wszystkim i, że nie powinnam zostawiać w tym bagnie swoich własnych rodziców. Wiedziałam, że było im ogromnie ciężko oraz, że stracili cały dorobek swojego życia. Chwyciłam Luke'a za rękę i weszliśmy do przedpokoju. W tamtej chwili odruchowo mój uścisk stał się mocniejszy. 
- Mamo? - cisza. - Mamo? - przeciągnęłam ostatnią literę. Nadal nikt się nie odzywał. Weszłam z moim przyjacielem na górę, do ich sypialni. Po drodze musieliśmy omijać kawałki mebli czy porwane zasłony. Kiedy byliśmy  już u celu ujrzałam tylko mamę siedzącą na resztkach ich łóżka.
- Mamo, nie martw się. Na pewno sobie poradzimy. - mówiąc te słowa sama do końca w nie nie wierzyłam. Położyłam dłoń na jej ramieniu. - Gdzie jest tata?
- Och, kochanie. To ja powinnam cię pocieszać i obiecywać, że wszystko będzie dobrze. Nie udawajmy. Sama nawet w to nie wierzysz. Ojciec pojechał gdzieś dzisiaj rano i dotąd nie wrócił. Nie odbiera komórki. Po tym wszystkim co się ostatnio stało zaczynam się o niego martwić. - jeszcze tego nam brakowało. Spojrzałam z lekkim przerażeniem na Luke'a, który tylko w geście pocieszenia potarł moje kostki dłoni. Kilka chwil później zadzwonił dzwonek do drzwi. Wraz z matką ruszyliśmy na dół. Otworzyłam je i szczerze mówiąc po prostu mnie zatkało. Przede mną stało 5 chłopaków z szerokimi uśmiechami. Zaprosiłam ich do środka. Chyba starali się ukryć swoje uczucia związane z tym co ujrzeli lecz niezbyt dobrze im to wychodziło. Po kolei przedstawili się. Byli na prawdę uprzejmi. Tacy jak Luke.Wraz z mamą zorganizowałyśmy kto, co ma zrobić i same wzięłyśmy się najpierw za sprzątanie swoich własnych pokoi. Mój kumpel nadzorował Kris'a, Tommy'ego, Sam'a, Matta'a oraz Dave'a. Nie powiem ale spadli mi wtedy prosto z nieba. Znajdowałam się już w swojej "byłej" sypialni. Wszystko wyglądało tak jak poprzednio. Porozwalane meble, poniszczone wszelkie rzeczy no i to nietknięte łóżko, które przerażało mnie najbardziej. Zaczęłam zbierać ubrania z podłogi i dzielić je na dwie grupy: do uratowania , do wyrzucenia. Znaczna większość nadawała się tylko niestety do tej drugiej. Kiedy podłoga była już w miarę ogarnięta usłyszałam pukanie do drzwi. Odwróciłam się gwałtownie tylko po to aby za sekundę ujrzeć Sam'a stojącego jakby nigdy nic z pudełkiem pizzy. Uśmiechnęłam się mimowolnie na tej widok. 
- Przyniosłem ci pizze. Pomyślałem, że możesz być głodna. 
- Dziękuję. Masz rację, zaraz padnę. - wzięłam od niego pudełko i usiadłam na środku pokoju. O dziwo Sam chyba nie miał zamiaru wyjść ponieważ usiadł tuż obok mnie. Nie chciałam wyglądać na zaskoczoną lecz raczej mi się to nie udało bo Sam wybuchł niekontrolowanym śmiechem, co zaraz znacznie poprawiło mi samopoczucie.
- Żebyś widziała teraz swoją minę! - mówił między urywkami chichotu. Szturchnęłam go przyjaźnie w bok. Próbował opanować swój napad lecz kątem oka widziałam, że ledwo się powstrzymuje. Podzieliłam się z nim swoim posiłkiem. Gadaliśmy zadziwiająco "luźno". Tak, jakbyśmy znali się od wielu lat. Mój towarzysz często doprowadzał mnie do cichego chichotu, a czasami nawet do bardzo głośnego śmiechu. Wiedziałam dlaczego to robi i byłam mu za to ogromnie wdzięczna. Chciał odciągnąć moje zszargane myśli od tego co miało miejsce w ostatnim czasie. Nie byłam pewna czy wie o moich problemach z "K". Czy w ogóle ma o czymkolwiek pojęcie? Po jakimś czasie wyszedł pod pretekstem zobaczenia czy chłopcy zrobili to co do nich należy. Miałam chwilę aby zobaczyć czy ktoś się do mnie dzisiejszego dnia dobijał. Oprócz kilku sms'ów od Chloe i Perrie był jeszcze jeden od nieznanego numeru. Serce zabiło mi mocnej na samą myśl co może skrywać w sobie zawartość. Otworzyłam wiadomość i uchyliłam jedno, wcześniej zamknięte oko. Czułam jakby ogromny kamień, ważący parę ton odciążył moje ciało.  

Hej, nie było Cię dzisiaj w szkole. Wszyscy się o Ciebie martwimy. Daj chociaż jakiś marny znak życia. xx
                                                                                                     Zac

Uśmiechnęłam się lekko do wyświetlacza. Pomimo tego całego bałaganu miło wiedzieć, że jest taki ktoś na ziemi kto chociaż w bardzo małej skali się o ciebie martwi. Do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka do drzwi. Pośpieszne zerwałam się z miejsca i pognałam do przedpokoju. Wszyscy zgromadzili się wokół mnie, z mamą na czele. Nerwowo połknęłam ślinę i ostrożnie otworzyłam drzwi. Z moich ust wydarł się przerażający krzyk, a potok łez spływał po moim poliku. Luke z resztą rzucili się do pomocy, a razem z mamą patrzyłyśmy jak wnoszą ledwo przytomnego ojca do salonu. Jego twarz była dosłownie zmasakrowana, a ubrania pokryte zaschniętą krwią. Pobiegłam szybko po szklankę wody. Kiedy wróciłam widok złamał moje serce. Mama pochylająca się nad tatą i lekko głaszcząca jego czoło. Widać było, że chce wziąć na siebie choć trochę bólu, który musiał wtedy przeżywać. Usiadłam obok na podłodze podając rodzicielce szklankę. Po chwili przyszedł Sam ze ścierką nasączoną wodą. Kiedy matka obmyła i opatrzyła ojcu rany odprowadziłam "pomocną piątkę" do drzwi. Wszystkim szczerze podziękowałam i życzyłam spokojnej nocy choć w moim przypadku zapowiadała się niezwykle ekscytująco. Luke postanowił zostać z nami "na wszelki wypadek". Nie wiedziałam jak mu się za to odwdzięczę. Spragniona snu udałam się do swojego pokoju. Kiedy weszłam zauważyłam, że coś było nie tak. Po krótkiej chwili zdałam sobie sprawę, iż kiedy opuszczałam moją sypialnię balkon był zamknięty. Teraz otworzony na oścież. Podeszłam i cicho go zamknęłam tłumacząc sobie, że był po prostu jakiś tam przeciąg i  się otworzył. Okłamywałam samą siebie. Po raz drugi zobaczyłam białą, niewinną karteczkę na moim łóżku. Drżącymi dłoni chwyciłam ją i cicho przeczytałam. Miałam ochotę władować sobie kulkę w głowę.

Każdy ma swoje sekrety. Jedne są większe, drugie mniejsze. Jedne zupełnie niewinne drugie wręcz przeciwnie. Jak myślisz, jakie skrywają Twoi rodzice? Podpowiedzi są wokół Ciebie Ell. 

                                                                                         K.

***
Starałam się dodać jak najszybciej. Mam nadzieję, że się spodobało. Liczę na Wasze komentarze gdyż nie ukrywam są one niezwykle motywujące. xx 


7 komentarzy:

  1. Kurde no kto to jest ten "K" :o. Zaczyna mnie poważnie drażnić, no i co się stało tacie Ell ? Tyle pytań, zero odpowiedzi xd.
    Wyczekuję kolejnego x
    @EdziaCyrklaff

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne *_______*
    Kd będzie nastempny rozdział , ciekawe kto to "K"

    OdpowiedzUsuń
  3. Z każdym rozdziałem moja ciekawość wzrasta :)
    Daj szybko naxta. Proszę!!! *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohhhhh <3333 kocham cie ;****** moja ty ulubiona ;3 prosze o linki do fanfica Magdy :) uwielbiam ^.^ a rozdzial jak zwykle zajebiaszczy *_* i czekam na nexta ;****

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiedz mi wkoncu kim jest ,,K,, !
    Niw trzymaj w takim napieciu !
    Kocham <3
    Next please :)
    ~Domson_

    OdpowiedzUsuń
  6. Od jakiegoś czasu miałam wrażenie że rodziców Ell łączy coś z "K"...
    Rozdział jak zawsze BISTY !!!
    Czekam na następny i baaardzoo chce się dowiedzieć co łączy ich z "K"

    PS: jakbys mogła dać fallow byłoby super :D. TT: @Dire_ctioner_

    OdpowiedzUsuń
  7. O.O
    co co co co co
    Jakie sekrety? "Podpowiedzi są obok Ciebie Ell"? O jakie podpowiedzi chodzi?
    Pierwsza myśl jaka wbiła mi się do głowy to 'ojciec Ell ma kochankę, to jest ta tajemnica, a teraz baba się wyżywa na jego córce', ale wiem, że to raczej nie o to chodzi xD
    pamiętam o twojej podpowiedzi i wiesz kogo zaczynam podejrzewać?
    ZAC!
    Z tego co pamiętam Ell rozmawiała z nim raz, a teraz ten sms.. Smsy od Perrie i Chloe były opisane jako jedno, a cała uwaga została zwrócona na wiadomość od Zac'a i będę go mieć na oku.
    Ja aka Cherlock Holmes XD
    Nadal zastanawia mnie znajomość Hazzy i Luke'a.
    Wgl to xgeedhg, Luke mój sexy boy.
    Ale ci jego kumple... Są mili, uprzejmi i zabawni.. Może to przestępcy?
    Haha, czytam dalej!
    - super pro elo tajemnicza Ol

    OdpowiedzUsuń